Miejski Ośrodek Kultury w Kobyłce przenosi się z niewielkiego obiektu przy ulicy ks. Marmo do budynku przy Alei Jana Pawła II, gdzie do dyspozycji będzie 1400 m² powierzchni. O przeprowadzce i możliwościach, jakie niesie ze sobą zmiana siedziby, rozmawiamy z prezesem MOK-u, panem Andrzejem Zbyszyńskim.
– Zakup tak znakomitej siedziby dla MOK-u to ogromny sukces, lecz droga do tego nie była usłana różami…
– Faktycznie rozmowy na temat zakupu budynku, należącego do Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”, trwały dość długo. Jednak udało się wynegocjować świetne warunki, które nie będą obciążać za bardzo kasy miasta. Kwota 900 tys. zł ma być spłacana w ratach przez cztery lata. Duży wpływ miał na pewno cel zagospodarowania obiektu, przecież nie będzie on przeznaczony na działalność komercyjną, tylko będzie to kobyłkowskie centrum kulturalne, służące społeczności miasta. Pozostało jedynie kilka pism urzędowych do podpisania i będziemy mogli rozpocząć przeprowadzkę.
– Kiedy przewiduje się otwarcie nowej siedziby?
– Przeprowadzamy się uroczyście 27 października, a więc dzień później swoją działalność rozpocznie biuro nowego MOK-u. Następnie rozpoczniemy proces adaptacji obiektu dla naszych potrzeb. Pierwszym krokiem będzie wymiana okien.
– Powierzchnia 1400 m², jaką od tej pory MOK będzie dysponował, robi wrażenie. Jakie są plany zagospodarowania lokalu?
– Na parterze znajdują się dwie sale, które przeznaczymy na działalność sekcji ruchowych. Ania Głogowska i Marcin Wrzesiński, dzięki swoim wspaniałym sukcesom sportowym, przyciągają coraz większą rzeszę dzieci, która pragnie uczyć się tańca. Wobec czego cały czas powstają nowe sekcje taneczne, począwszy od tańca towarzyskiego, przez hip-hop, aż do chirleaderek. Poza tym mamy przecież sekcje sztuk walki, aerobik, pilates, itd. Dzięki temu, że będziemy mieli aż dwie przestronne sale, łatwiej nam będzie ustalić grafik zajęć i wzbogacić ich ofertę. Poza tym stworzymy profesjonalne zaplecze sprzętowe i lokalowe, jakimi dysponują placówki sportowe, mam tu na myśli szatnie czy magazyny. Ciekawie zapowiada się zagospodarowanie piwnic. Planujemy je przerobić na undergroundowe miejsce spotkań artystycznych, powstanie tam studio muzyczne, sala prób, klub literacki, klub miłośników muzyki jazzowej, salka projekcyjna i kółko teatralne. Już teraz zespoły dzwonią i pytają się o możliwość współpracy. Muzyka zawsze była mi bliska, więc cieszę się, gdy mogę pomóc młodym artystom. Poza tym w piwnicach jest miejsce na harcówkę z prawdziwego zdarzenia.
– A co z resztą powierzchni?
– Oczywiście z powodów finansowych nie rozpoczniemy adaptacji całego obiektu. W niedalekiej przyszłości mają powstać centrum językowe, wszechstronne pracownie literackie i plastyczne oraz ogromna sala widowiskowa, która będzie służyć jako miejsce organizacji imprez masowych.
– Przepracował Pan kilka lat w siedzibie MOK-u przy ulicy ks. Marmo. Nie szkoda tego zostawiać?
– Z pewnością zrobiliśmy tam wspaniałą robotę. Zaplanowaliśmy tam mnóstwo imprez, o Kobyłce zawsze było głośno. Wybudowaliśmy plac zabaw dla dzieci, stworzyliśmy pierwszą kawiarenkę internetową w mieście. Trzeba się jednak rozwijać. Przyznam się, że jestem przyzwyczajony do przeprowadzek, przecież moja tułaczka po przeróżnych zakątkach Kobyłki była dość długa. MOK był już w baraku na Asnyka, w piwnicach na Fałata, aż w końcu wylądowaliśmy na ks. Marmo. Jednak dopiero teraz powstaje ośrodek kultury, na który Kobyłka zasługuje. Do tej pory mieliśmy jeden z najmniejszych ośrodków w całym powiecie. Myślę, że już wkrótce będziemy mogli się pochwalić najnowocześniejszą bazą. Dzięki temu MOK, a właściwie Centrum Kultury i Edukacji Młodzieży, bo taka nazwa jest proponowana, będzie funkcjonował lepiej. Już teraz administracja będzie miała kilka przestronnych pomieszczeń, co wpłynie na efektywniejszą pracę ośrodka.
– MOK będzie się mieścił w centrum miasta, na dodatek przy Alei Jana Pawła II…
– Lokalizacja faktycznie jest wspaniała. Każdy będzie miał możliwość szybkiego dostępu do naszej bogatej oferty. Przyznam się, że gdy usłyszałem o możliwości przenosin MOK-u do tego miejsca, trochę nie wierzyłem, że może to się udać. A jednak marzenia się spełniły. Wielka w tym zasługa burmistrza miasta Michała Jakubowskiego i wielu osób dla których kultura jest ważna. Jeszcze przed jakimikolwiek decyzjami zrobiłem rozeznanie w różnych środowiskach, czy w ogóle taki pomysł jest dobry. Okazało się, że odzew społeczności był jednogłośny. Każdy mówił, że MOK w takim miejscu i o takich możliwościach lokalowych to może być skarb, wspaniała inwestycja, która wyniesie Kobyłkę na kulturalnego lidera w całym okręgu.
– A co z wyglądem nowego MOK-u, wszak budynek był do tej pory nazywany kurnikiem, co raczej chluby nie przynosi?
– Oczywiście chcemy zerwać z tym śmiesznym wizerunkiem. Są różne koncepcje, chcemy na przykład stworzyć coś na kształt ogromnej chaty, podobnej charakterem do tej, która niegdyś była w Kobyłce. Byłoby to ciekawe nawiązanie do historii miasta. Ale oczywiście na to potrzeba finansów. Pracujemy nad tym, by otrzymać unijne dotacje. Kiedyś takich możliwości nie było, teraz trzeba wykorzystać każdą szansę.
Rozmawiał Marcin Pieńkowski.
O! Andrzej został prezesem! :D
A Miejski Ośrodek Kultury czyżby stał się spółką prawa handlowego?
Mars – dlaczego tak uważasz? Tylko przez „prezesa” czy masz też jakieś inne… hmmmm… powody?