Marcin Pieńkowski
Ciężko jest przejść obok takiego filmu obojętnie, wszak prezentuje w formie fikcyjnej przypowieści historię, która zapewne nie raz się wydarzyła. Film traktuje o młodych Kolumbijkach, które zatrudniają się do niezwykle ryzykowanej pracy jako „muł”, który przemyca w swoim żołądku ogromne ilości narkotyków do USA. Taki mechanizm jest powszechny w krajach latynoskich, gdzie przepaść między warstwami społecznymi jest przeogromna a wolność i godność człowieka można kupić za kilka dolarów. „Maria łaski pełna” w skrajnie bezpośredni sposób, czasami wręcz pozując na dokumentalny autentyk, odsłania kulisy niebezpiecznego procederu, który popycha młode dziewczyny do nieuchronnej autodestrukcji. Debiutant Joshua Marston nie prowadzi filmu w stronę mdławego melodramatu, bliżej mu raczej do dramatu społecznego. Nie ogranicza fabuły filmu tylko do przerażających scen połykania monstrualnych ampułek z narkotykiem czy momentów igrania ze śmiercią. Marston miejscami socjologizuje, innym razem skupia się na psychologicznej analizie poczynań bohaterki, granej z olbrzymim wyczuciem przez Catalinę Sandino Moreno. Efektem jest poruszający film o desperackiej ucieczce do normalnego życia. Nie można nie zauważyć religijnych aluzji, które dość sprytnie przemycono do fabularnej struktury filmu. Jednak jest to chyba tylko wariacja na temat pierwszego przykazania, aniżeli poważna teologiczna rozprawa.
ten facet umie pisać bardzo celne recenzje. yo!
ZGADZAM SIE W ZUPELNOSCI, ROBI, FACET MA LEB