Jolanta Michalik
Amerykańscy dziennikarze Susan Glasser i Peter Baker w latach 2001-2004 kierowali biurem „The Washington Post” w Moskwie. Zajmowali się wówczas relacjonowaniem wydarzeń w Rosji i państwach byłego Związku Radzieckiego. Pisali także reportaże z wojny w Afganistanie i Iraku. Rozmawiali z setkami Rosjan: chorymi na AIDS z Syberii, matkami żołnierzy-samobójców, dawnymi sowieckimi dysydentami, członkami elity z kagiebowską przeszłością. W swej książce „Cień Kremla” pragnęli dać obraz Rosji Putina, w której w zamian za odczuwalną poprawę ekonomiczną zaakceptowano ograniczoną wolność.
Słowo „demokracja” w Rosji kojarzy się z zamętem, niepokojami. Prezydent z KGB zyskał popularność dzięki wojnie z Czeczenią i obietnicom zahamowania „dezintegracji” państwa. Putin sięgnął po hymn narodowy skomponowany za Stalina. Na wojskowe sztandary powróciły czerwone gwiazdy. Ponownie skoncentrował władzę na Kremlu; pod hasłami przywrócenia porządku i stabilności państwo przejęło kontrolę nad wszystkimi ogólnokrajowymi stacjami telewizyjnymi, najbogatszy człowiek w kraju poszedł do więzienia za otwarte wystąpienie przeciw prezydentowi, a jego spółkę znacjonalizowano.
Pamiętamy obrazy zakrwawionych i spalonych ciał dzieci ze szkoły w Biesłanie i kłamstwa rządu Putina, który oskarżył wrogie siły na Zachodzie. Po okupacji moskiewskiego teatru na Dubrowce w świadectwach zgonu zmarłych zakładników, którzy przeżyliby, gdyby im zapewniono pomoc lekarską, w rubryce „przyczyna śmierci” wpisywano „zamach terrorystyczny” i nawet wtedy, gdy zagraniczni naukowcy ustalili nazwę użytego wówczas środka chemicznego, utajniono skład.
Kiedy ocalała resztka załogi atomowego Kurska modliła się o cud, Putin na wakacjach w Soczi pływał po morzu na skuterze wodnym. Moskwa odrzucała propozycje pomocy zagranicznej, twierdząc, że Kursk mógł zostać zatopiony przez obcy okręt.
„Cień Kremla” rozpoczyna się i kończy tragedią w Biesłanie, przedstawioną jako nieprzewidziany skutek uboczny projektu Putin. Wartka narracja, zrozumiały, jasny styl przy ogromnej ilości faktów, brak nudnych, stereotypowych opinii – to zalety tej książki, niezwykle aktualnej i bogatej w trudno dostępna źródła. Warto ją przeczytać, by dowiedzieć się, dlaczego Rosjanom odpowiadają autorytarne rządy z niezmienną sowiecką skłonnością do utajniania wszystkiego, chociaż Kreml wciąż lekceważy życie własnych obywateli.