Jolanta Michalik
Blaise Pascal powiedział kiedyś, że najlepsze książki to te, o których każdy czytelnik sądzi, że takie by też napisał.
Dorota Masłowska zadebiutowała jako osiemnastolatka kontrowersyjną „Wojną polsko-ruską pod flagą biało-czerwoną”. Medialny zamęt wokół bestselleru, który miał być klapą, stanowi punkt wyjścia do właśnie wydanego „Pawia królowej”: „Ona coś tam pisze podobno (…) no przecież tak stać nie można, gówno w łapę i celować”. Rzekomo jednoroczna gwiazdka powróciła z chichotem jako MC Doris, śpiewając hip hopową piosenkę, nie o chwdp i baunsujących laskach, lecz o tym:
„Ta piosenka powstała z funduszy Unii Europejskiej (…). Ma na celu przysporzyć czytelników głupich i nieinteligentnych o zadowolenie, że zauważyli błędy i samodzielnie je znaleźli, oraz wprawić ich w zdumienie, że sami napisaliby to poprawniej i lepiej, gdyby tylko dostali kija w rękę i trochę ziemi.”
Pitz Patrycja o ciele psa i twarzy świni, muzyk Staszek Retro, co chciał być Szwedem, piękna pani z sukienką od Armaniego, zespół Konie, poetka neolingwistka Anna Przesik, Szymon menedżer, Katarzyna Lep ze spożywczaka, która marzy o karierze hostessy, dziennikarz muzyczny Mak Robert – wszyscy warszawscy bohaterowie „Pawia królowej” chcą odnieść sukces medialny i finansowy. Bohaterka Masłowska też „w to wchodzi”…
Najmłodsza matka spośród polskich pisarek jest obdarzona genialnym słuchem i poczuciem humoru. Łączy język reklam, telewizji, piosenek, haseł politycznych, młodzieżowego slangu, a także innych pisarzy w swój odrębny, rytmiczny styl. Ten, na pierwszy rzut oka, bełkot to droga do odzyskania pierwotnych znaczeń słów wyświechtanych, przeżutych na popkulturową papkę, opatrzonych wszelkimi możliwymi komercyjnymi znaczeniami.
Dorota Masłowska,
Paw królowej,
Biblioteka Twoich Myśli,
Warszawa 2005, s.155,
cena ok. 25 zł.