Rozmowa z Eugeniuszem Dembińskim, sportowcem, nauczycielem, mieszkańcem Wołomina
– Czy uczestniczyłeś w tegorocznym jubileuszowym półmaratonie „Cud nad Wisłą”?
– Tak, podobnie jak w czternastu poprzednich biegach. W pierwszym biegu w 1992 roku startowało zaledwie 12 zawodników. Nie wszyscy wiedzą, że nazywał się wtedy inaczej, bo „Pamięci bohaterów Ossowa 1920”. W tym roku startowało już 400. biegaczy, w tym, co z zadowoleniem chciałbym podkreślić, aż 20. z Wołomina i około 50. z całego powiatu, głównie z Radzymina, Zielonki i Kobyłki. Szkoda tylko, że w biegu uczestniczy tak niewiele kobiet. Honor płci pięknej z naszego powiatu uratowała mieszkanka Kobyłki Katarzyna Michalak. Warto w tym miejscu przedstawić piątkę zawodników, którzy uczestniczyli we wszystkich piętnastu dotychczas odbytych biegach. A są to: Jacek Gardener i Zbigniew Błaszczak z Warszawy, Jan Skakluk z Legionowa, Krzysztof Dąbrowski z Radzymina i Eugeniusz Dembiński z Wołomina.
– Wiem, że „od zawsze” biegałeś. Czy rekreacyjne bieganie wystarczy do osiągnięcia znaczących rezultatów?
– No, nie wystarczy. Regularnie trenuję od 1961 roku, czyli od 45 lat. Pierwszy raz wystartowałem w mistrzostwach Warszawy w 1962 na Agrykoli, kiedy byłem uczniem Technikum Radiowego im. Marcina Kasprzaka. Zająłem I miejsce na 1000 m z czasem 2.45 min. W tych samych zawodach startowała, wówczas 16. letnia Irena Kirszensztajn (obecnie Szewińska), ale nie w biegu sprinterskim, lecz w skoku w wzwyż i podobnie jak ja, wygrała.
– Biegałeś na różnych dystansach. Na których osiągnąłeś najlepsze wyniki?
– Początkowo biegałem na średnich dystansach od 800 do 3000 metrów. Najlepszy wynik uzyskałem na „Skrze” w 1971 roku na 1000 m. – 2.31,6. Mistrzostwo Mazowsza zdobyłem jednak na 10 km – 32.37,8, w 1975 roku w Otwocku. Były to lata, kiedy w Polsce były bieżnie żużlowe, o tartanowych tylko słyszeliśmy, dlatego wyniki powyższe należy uznać za wartościowe, tym bardziej iż nie trenowałem pod kierunkiem trenera, tylko samodzielnie.
Z upływem lat przestawiałem się na bieganie coraz dłuższych dystansów, nawet maratonów. Wygrałem, między innymi, w 1977 roku I Mały Otwocki Maraton, którego organizatorem był nieżyjący już propagator biegania redaktor Tomasz Hopfer. W 1986 roku uczestniczyłem w Mistrzostwach Polski weteranów na 20 km w Murowanej Goślinie i z czasem 1.11.19 zająłem III miejsce.
By przejść do czasów bardziej aktualnych, to w lipcowych Mistrzostwach Europy weteranów w lekkiej atletyce w Poznaniu uplasowałbym się na II miejscu z wynikiem 39.30 na 10 km. Wynik taki uzyskałem w tym roku w czerwcu na zawodach z cyklu Grand Prix Warszawy. W mojej kategorii wiekowej przegrałbym jedynie z Hiszpanem De La Camara Emilio.
Wracając do półmaratonu „Cud nad Wisłą”, w tym roku wygrałem trzeci raz z rzędu w swojej grupie wiekowej.
– Rozumiem, że poza bieganiem masz jeszcze życie osobiste, zawodowe i jakieś mniej wyczerpujące fizycznie zainteresowania?
– Lubię pracować w moim ogródku. Buduję od kilkunastu lat domek rekreacyjno – mieszkalny. Oczywiście z drewna. Sam wykonałem również linię energetyczną i instalację wewnętrzną. Jestem z tego dumny.
Od dziesięciu lat pracuję jako nauczyciel w Gimnazjum im. Jana Pawła II w Duczkach. Przedtem pracowałem 30 lat w „Eltorze”. Kiedy, podobnie jak Huta czy „Stolarka”, zakład zaczął upadać, w wieku 50. lat zostałem zmuszony do rozpoczęcia studiów. I tak, w 1997 roku ukończyłem studia magisterskie na Papieskim Wydziale Teologicznym na Bielanach a w 2003 doktoranckie na tym samym Wydziale.
– To sprawy zawodowe, a społeczne?
– Mieszkam na Osiedlu „Lipińska”. Byłem przez dwie kadencje przewodniczącym Rady Osiedlowej a od maja tego roku jestem jej wiceprzewodniczącym. Jestem też instruktorem rekreacji. Trenują ze mną, nie tylko wychowankowie ze szkoły w Duczkach, ale każdy, kto zawita na bieżnię „Huraganu”. W 2000 roku utworzyłem Wołomiński Klub biegacza i byłem jego pierwszym prezesem. Dzisiaj Klubowi prezesuje Zbigniew Chruśliński a ja zostałem honorowym prezesem. Jestem inicjatorem i organizatorem testu Coopera, na którego edycję jesienną już teraz zapraszam – 30 września w godzinach 8 – 11 na „Huraganie”.
– Czy nie chciałbyś popracować dla swojego miasta jako radny? W listopadzie wybory.
– Niewykluczone, o ile mój szkolny kolega Andrzej Ż. obdarzy mnie zaufaniem. Oficjalnie nie otrzymałem jeszcze takiej propozycji.
Rozmawiał EMU
To była reklama …. lista nr .. miejsce nr …. komitet SKW