Marcin Pieńkowski
„Hotel Ruanda” to pełna dramatyzmu historia właściciela ekskluzywnego hotelu, znajdującego się w centrum krwawych starć między plemionami Hutu i Tutsi, który ratuje ponad tysiąc osób przed pewną zagładą. W tej jednej z największych wojen współczesnego świata zginęło milion osób. Film George’a można traktować wielorako. „Hotel Ruanda” znakomicie sprawdza się jako miniaturowy dramat, w którym wielkie kreacje stworzyli Don Cheadle (talent pokroju Denzela Washingtona) i Sophie Okonedo, zresztą oboje nominowani do tegorocznych Oskarów. Paul Rusesabagina to postać z krwi i kości, nie superbohater, lecz raczej heros z przypadku. Jest szalenie inteligentnym negocjatorem, ma głowę do interesów, zawsze jest nienagannie ubrany, żyje w dobrej komitywie z ważnymi eminencjami Kigali. Jednak nadchodzi dzień, w którym swój drogi garnitur będzie musiał czyścić z krwi niewinnych ofiar, które giną tylko dlatego, że są Tutsi. Paul cały czas czuje, że przegrana wisi w powietrzu niczym ostrze gilotyny, ale zaciekle walczy o przetrwanie swojej rodziny (sam jest Hutu, jego żona Tutsi). Nie chodzi tylko o najbliższych, jego rodziną staje się nagle ponad tysiąc przypadkowych osób. To mieszkańcy hotelu i ci, którzy znaleźli tam schronienie. „Hotel Ruanda” to również polityczna dysputa, która się nie sprawdza, nie szokuje, nie odkrywa niczego, czego byśmy nie wiedzieli z telewizyjnych serwisów informacyjnych. Hutu to naziści współczesnej Afryki, Europa i ONZ nie przykładały większej wagi do tego, czy ktoś zginie, a przecież i tak ofiarami będą Murzyni, tylko Murzyni… George poprzestaje na stwierdzeniu faktu: wszyscy odwrócili się od Afryki z powodu rasistowskich pobudek. To chyba troszeczkę za mało… Trzeci wymiar filmu to właśnie oskarżycielski pamflet na politykę światowych mocarstw, w tym także mediów. „Hotel Ruanda” to znakomite połączenie pełnego dynamizmu dramatu społecznego i paradokumentalnego eseju, ale mimo wszystko brakuje pewnej dawki analityki. Dlaczego dzieje się tak a nie inaczej? Okrutne zdjęcia exodusu przerażają, wręcz paraliżują zmysły… Ogromne sterty trupów, kolejne egzekucje… Wojna pokazana bez ogródek, filtrów. Tylko czerwień krwi w palącym słońcu i wśród białej niczym mleko mgły. Na uwagę zasługują epizodyczne role wielu znakomitych aktorów, na ekranie pojawiają się chociażby Jean Reno i Joaquin Phoenix.
Hotel Ruanda
Wlk. Brytania/Włochy/RPA, 2004
Reż.: Terry George
Obsada: Don Cheadle, Sophie Okonedo,
Nick Nolte, Jean Reno
Dystrybutor: Best Film
121’