Jan Pietrzak
Ilość sensacji, jakie spadają nam na głowy dzień po dniu, przekracza średnią opadów miesiąca lipca. Jeszcze człowiek nie ochłonął po ujawnieniu oryginalnych poglądów o. Rydzyka na prezydencką parę,
a tu wali się rządząca koalicja, bo Leppera ustrzeliło CBA. Coś tam ktoś tam zeznał, że o jakichś pieniądzach gdzieś tam była mowa, w zamian za przysługę przekwalifikowania gruntu rolnego na nierolny… Ot, taki drobny zabieg administracyjny, który okazał się nieco kosztowny.
I co z tego ma wyniknąć, nowa koalicja, czy nowe wybory? Wielkie znaki zapytania, na które nikt, poza Jarosławem Kaczyńskim, nie zna odpowiedzi. W dodatku posłowie rozjeżdżają się akurat na wakacje, jak by nie mieli nic lepszego do roboty. A my będziemy przez półtora miesiąca zachodzić w głowy, co nas czeka jesienią. Zwłaszcza, że Samoobrona ogłosiła, iż wychodzi z koalicji, ale w niej zostaje. To kolejny polski paradoks z wałęsowskiego cyklu: ?jestem za a nawet przeciw?.Jak tu relaksować się na leżaczku z kryzysem rządowym pod czaszką? Jak zarzucać przynętę na płotki, kiedy zapuszkowano Rybę, Piotra zresztą, a duże sumy krążą po głębokim dnie? Czy cieszyć się, że słoneczko wakacyjnie grzeje, jeśli nie wiadomo czy ulubieni nasi parlamentarzyści zagrzeją jeszcze miejsca na Wiejskiej? Słoneczko latoś w ogóle grzeje marnie, raczej z burzami i wichurami mamy do czynienia… Rządowa nawałnica wpisuje się w cykl atmosferycznych anomalii przetaczających się nad Niżem Polskim.
Pomniejsi zredukowani ministrowie to Lipiec od sportu i Piłka od kokainy. Widać jak ambitnym pomysłem PiS było obsadzenie stanowisk rządowych ludźmi sterylnie czystymi, odpornymi na brudy realnego życia. Aniołowie nieczęsto pojawiają się w sferach politycznych. O szatanów dużo łatwiej. Bo jak powiada stara mądrość ludowa, diabeł tkwi w szczegółach. A życie polityczne i urzędnicze składa się głównie ze szczegółów.
Taki szczegół na przykład pozostał gdzieś na uboczu obecnych emocji, jak miasteczko namiotowe i szerzej ? cały system medyczny. Kto się tym teraz będzie zajmować? Zmęczony minister Religa nie znajdzie raczej oparcia dla swych rozsądnych projektów w aurze kryzysu rządowego… Pośród moknących w Al. Ujazdowskich pielęgniarek zaroi się znów od populistycznych demagogów w rodzaju Kalisza, Senyszyn, obiecujących wszystko, co im ślina na język przyniesie,
w stylu ministra Łapińskiego z poprzedniej kadencji. Skoro nadciągają wybory ? wszyscy się stają obrońcami ludu i nie przepuszczą okazji, by się z ludem fotografować, fraternizować i klepać po plecach.
Mimo wszystko nie wpadałbym w panikę. Tak się kręci, proszę Państwa normalna demokracja… Chcieliście, to macie, skumbrie w tomacie!