Mówią na niego Jaro. Już w kołysce marzył o tym, by startować w wyścigach kolarskich. Na prawdziwe ściganie musiał czekać kilkanaście lat. Teraz Jarek Roszkowski jest w trzonie wołomińskiej grupy kolarskiej Wajsport Team.
Do roweru ciągnęło go już od najmłodszych lat. Najpierw była obowiązkowa przygoda z tradycyjnym BMX. I to na dodatek trochę za dużym. – Do pedałów nie sięgałem, a rower już w powietrzu latał. Opony były zmieniane co miesiąc – mówi Jarek. Śledził w telewizji relacje z ogólnopolskich wyścigów MTB i czekał cierpliwie na swój pierwszy poważny start. Całe życie lubi rywalizować, zresztą jak mówi, nie tylko na trasie… Grywa z chęcią w szachy i warcaby, i to nawet z sukcesami. Ciężko w to uwierzyć, wszak Jarek jest chodzącym, a właściwie jeżdżącym wulkanem energii. Gdyby energię, którą wytworzył w czasie udzielanego wywiadu zamienić na ciepło, można byłoby ogrzać pół jego rodzinnych Marek podczas srogiej zimy. Pierwszy wyścig pamięta doskonale. – Mama przyniosła gazetę z informacją, że Urząd Miejski organizuje piknik z wyścigiem rowerowym. Kolega chciał, bym wystartował w wyścigu. No i spróbowałem, żeby zobaczyć jak to jest… Marzyłem od małego, żeby startować, miałem różne przygody z rowerami, ciągnęło mnie do tego – opowiada Jarek. Na pierwszym wyścigu zajął drugie miejsce w swojej kategorii wiekowej. Prawdziwy sprawdzian przyszedł w Bydgoszczy, gdzie wystartował w ogólnopolskim wyścigu z cyklu Bike Marathon. Wynik debiutanta nie należał do wybitnych, ale zebrał pierwsze szlify i zapoznał się z wyścigowymi realiami. Po Jarka zgłosił się Grzegorz Wajs, który w Wołominie tworzył kolarski team z prawdziwego zdarzenia. – Jarek jest wszechstronnie uzdolniony. Poza tym podoba mi się jego zaangażowanie w to, co robi. Czasami nie posłucha się swojego trenera, dołoży coś od siebie, ale przecież kolarz musi słuchać na trasie swojego organizmu – mówi Grzegorz Wajs. Jarek zaczął ten sezon od trzeciego miejsca w wyścigu w Otwocku z cyklu Mazovia MTB Marathon na dystansie Mega, później dołożył trzecią lokatę w Warszawie i drugą na krótkim dystansie w Żyrardowie. Ostatnio zwyciężył w Murowanej Goślinie koło Poznania w wyścigu z cyklu Intel Powerade BikeMarathon, dzięki czemu zajmuje trzecią pozycję w klasyfikacji generalnej i drugie miejsce wśród zawodników na Mazowszu. – Myślę, że wskoczę na pierwsze miejsce. Postawiłem sobie cel i do niego dążę, jestem w stanie go zrealizować – mówi Jarek. Jest szalenie ambitny, pewny siebie i uśmiechnięty od ucha do ucha. Urodzony zwycięzca… Startuje zaledwie od czterech miesięcy, ale w jego krótkiej karierze nie zabrakło dziwnych przygód. Na Mistrzostwach Polski w Wałbrzychu złapał gumę i musiał przez 7 km wspinać się po górach z nieprzydatnym rowerem. Nie obeszło się bez małego zderzenia na trasie, kiedy po nieuwadze jadących przed nim zawodników, wpadł z impetem na jednego z nich. Niestety jego nowa maszyna doznała „małych” zadrapań. Po udzieleniu wywiadu Jarek wziął swój rower i ruszył w stałą trasę Wyszków – Serock – Nieporęt – Marki, by skosztować codziennej porcji treningu. Zbliżają się kolejne starty. Doświadczenie coraz większe, forma rośnie…
Marcin
Pieńkowski
Jaro mysle ze druga czesc sezonu bedzie nalezala do ciebie i w generalce Mazovi staniesz na najwyzszym podium.
Jaro to mój idol. Kocham cię. Wacuś !