Polityczny grób Lepper kopał sobie jeszcze w poprzedniej kadencji, kiedy to będąc wicemarszałkiem Sejmu oskarżał bez zasadnie polityków z prawa i z lewa. Przegrane kolejne procesy sądowe i w końcu został odwołały z prezydium Sejmu RP. potrzebny jest lid.
Kazimierz A. Zych
Polityczny taniec wicepremiera, ministra rolnictwa i szefa Samoobrony w rządzie Jarosława Kaczyńskiego trwał 138 dni. Choć porównanie klęski Napoleona I pod Waterloo ma się nijak do upadku Andrzeja Leppera – to w wymiarze zmian jakie rozpoczęło Prawo i Sprawiedliwość w budowie IV RP – jest to również totalna klęska. Polityczny grób Lepper kopał sobie jeszcze w poprzedniej kadencji, kiedy to będąc wicemarszałkiem Sejmu oskarżał bez zasadnie polityków z prawa i z lewa. Przegrane kolejne procesy sądowe i w końcu został odwołały z prezydium Sejmu RP. Nadeszła kolejna kadencja i wydawało się, że Andrzej Lepper się odmienił. Stał się spokojny, dobierał i ważył słowa w udzielanych wywiadach. Ten niegdyś obrońca biednych rolników i „blokador” dróg zaczął się kreować na męża stanu. W wyniku klęski w utworzeniu koalicji PO – PiS licząca ponad pięćdziesięciu posłów Samoobrona weszła z LPR do bloku wspierające premiera Kazimierza Marcinkiewicza a następnie Jarosława Kaczyńskiego.
I nagle ten odmieniony i pozujący na dostojnika wicepremier Lepper zrzucił z siebie owczą skórę i przeobraził się w atakującego własny rząd wilka. Początkowo uchodziło to mu na sucho, ale dawne, jak to powiedział premier Kaczyński warcholskie nawyki zaczęły brać górę nad rozsądkiem. Lepper chętnie i bardzo często udzielał wywiadów krytykując wszystko co tylko było możliwe. Praca dla Polski odeszła na dalszy plan.
Takie zachowanie koalicjanta Leppera szkodziło nie tylko rządowi ale i Polsce. Kiedyś należało powiedzieć – nie. 22 września 2006 roku o godzinie 11, prezydent Lech Kaczyński wręczył mu odwołanie. W licznych komentarzach usłyszeliśmy – nareszcie.
Jedno jest w tym wszystkim znamienne, dzieje się to w chwili likwidacji służb specjalnych, kończeniu kończeniu prac nad ustawą lustracyjną i tworzeniu nowej ordynacji wyborczej do samorządów. Wygrał premier Jarosław Kaczyński, który rozbił monolit wodzostwa w Samoobronie i wygrani jesteśmy my wszyscy szczególnie wrażliwi na taki styl uprawiania polityki. Sto kilkadziesiąt dni Leppera przy władzy skończyło się, pozostał mu czas na refleksję, czyli pewnego rodzaju zesłanie na wyspę Świętej Heleny. Oby nie zmarnował tej szansy.
Adieu Zagloba…..!!!!