09. Klaps zakazany?

Poprzedni rząd – SLD, UP – próbował brutalnie wedrzeć się w najbardziej intymną sferę każdej rodziny. Chciał ograniczyć władzę rodzicielską. Na wzór krajów zachodnich, chciał zabronić dawania dzieciom „klapsa”. Dyskusja na temat „czy rodzicom wolno bić dzieci”, toczy się w Polsce od lat.

Na razie cicho, żeby „oswoić” społeczeństwo z tym tematem. Tematem trudnym i wywołującym duże emocje. Obecna ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie znacząco odbiega od pierwowzoru, którego głównym autorem była minister w rządzie SLD Izabela Jaruga-Nowacka. Nie wszyscy wiedzą, jak niebezpieczne były przepisy, które próbowała wprowadzić Pani minister. Na szczęście jej się to nie udało i obowiązująca od 21 listopada 2005 r. ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie ma całkiem inny kształt.
Dlaczego te przepisy były tak groźne? Pod pozorem zaostrzenia kar za stosowanie przemocy, próbowano odebrać rodzicom prawo do wychowywania dzieci według swoich przekonań. Chciano zakazać stosowania przemocy fizycznej jako formy karcenia, gdyż to miałoby „naruszać godność osób małoletnich”. Obecny kodeks rodzinny i opiekuńczy dopuszcza stosowanie kar cielesnych, by osiągnąć posłuszeństwo dzieci wobec rodziców.
Konsekwencje liberalizacji metod wychowawczych widzimy na każdym kroku – na ulicy, w szkole. Ostatnio portal internetowy Wirtualna Polska podał, że coraz więcej nauczycieli korzysta z pomocy psychologów, bo boją się nauczać w szkole, gdzie są szykanowani i bici. Dzieci są bezkarne. Nie wolno na nie krzyknąć, uderzyć, bo to „odbija się na ich psychice” – głoszą pseudo-pedagodzy. Mamy skutki modnego i coraz szerzej propagowanego „wychowania bezstresowego”!
Poprzedni rząd uzasadniał wprowadzenie zakazu dawania „klapsa” dzieciom, faktem, iż 10 krajów europejskich wprowadziło już taki zakaz. Ale czy musimy przyjmować wszystko co płynie z Zachodu? Nawet te negatywne wzorce? Przecież mamy swój rozum i potrafimy rozeznać co jest dobre, a co złe. Poseł PiS Tadeusz Cymański, podczas pierwszego czytania projektu ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie grzmiał z mównicy – To jawne osłabienie władzy rodzicielskiej! Czym innym jest przemoc i tortury, a czym innym korzystanie z prawa bycia rodzicem. W ten sposób próbuje się demontażować rodzinę. Inni posłowie prawicy dodawali – To pomysł propagatorów antypedagogiki, którzy wbijają klin między rodziców a ich dzieci.
Jakiś czas temu słyszałem o pewnym przypadku w Szwecji. W tym kraju wychowywanie za pomocą „klapsa” jest zakazane od dawna. Pewna dziewczynka poskarżyła się nauczycielce, że ojciec ją bije. Pani pedagog natychmiast wezwała policję, która zabrała dziecko ze szkoły i umieściła w specjalnym ośrodku. O niczym nie poinformowano rodziców. Ojciec stanął przed sądem i dostał wyrok. Musiał zapłacić córce ogromne odszkodowanie finansowe, dostał karę aresztu i otrzymał zakaz zbliżania się do dziecka. Gdy dziecko przyznało się, że to był tylko żart, bo chciała zemścić się na ojcu, było już za późno. Nie udało się zatrzymać rozpędzonej machiny biurokratycznej. Czy chcemy, żeby w Polsce też tak było? Rodzice, czy chcecie, aby wasze dzieci donosiły na Was, bo czegoś im zabronicie lub karzecie posprzątać swój pokój?
Czy za kilka lat zniknie pojęcie „władzy rodzicielskiej”, a dzieci będą wychowywane przez ulicę lub specjalne ośrodki? Obecnie, gdy u władzy jest PiS, nie musimy obawiać się tego typu zjawisk. Prawo i Sprawiedliwość rozumie, że tak brutalna ingerencja w prawa rodziców, niesie ze sobą poważne konsekwencje.
Księga Mądrości głosi: „masz dzieci – wychowuj je, zginaj im karki od młodości; zginaj karki, nie katuj”. Czy to jest nawoływanie za biciem i przemocą? Powyższy temat poddaję Państwu pod rozwagę. Zapraszam do dyskusji na stronach internetowych ŻPW.

16 przemyśleń nt. „09. Klaps zakazany?

  1. No proszę, ja NIGDY nie byłam bita i jakoś nie wyrosłam na huligana.
    Przykład „nieposprzątanego pokoju” jako powodu do zastosowania kary cielesnej jest dla mnie śmieszny. I straszny. Mój brat dochował sie trójki dzieci i również nie stosował NIGDY kar cielesnych i….tak! jego dzieci tez są „ok”. Nie dość że grzeczne to jeszcze dobrze się uczą! Oj, chyba w „dobrym wychowaniu” jednak nie o lanie chodzi…

  2. Byłem kiedyś u rodziny w Szwecji. Ich młodsza córka chodziła do szkoły podstawowej. W klasie był chłopiec, który ją regularnie bił. Dochodziło do tego że dziewczynka bała się chodzic do szkoły. Interwencja w szkole sprowadzała się do tego, że chłopiec był wzywany na rozmowę i na tym się kończyło. Po powrocie do klasy dziewczynkę poszturchiwał w dalszym ciągu. Któregoś dnia kiedy kuzyn odprowadzał ją do szkoły, w szatni przy nim chłopiec o którym mowa uderzył ją. On w akcie rozpaczy dał parę klapsów chłopcu. Nauczycielka przerażona zawiadomiła policję. Ja byłem tam jaiś miesiąc po tym incydencie. Kuzyna nigdzie nie wzywano. Sprawa ucichła. A jaki był efekt, ów chłopiec nie zaczepiał już Marysi, omijał ją szerokim łukiem. Niestety znalazł sobie inny obiekt „zainteresowania”. Ale to już inna sprawa.

  3. Brawo,brawo dla nowego kodeksu.Jestem calkowicie za nim.Bijmy dzieci zanim one nas zaczna bic.Nie mowie tu o znecaniu sie nad nimi,o bezmyslnym karceniu nie majacym nic wspolnego z traktowaniem klapsow nawet mocniejszych, sluzacych wlasciemu wychowaniu.Wiem cos na ten temat nie tylko z obserwacji zycia ale z doswiadczenia na wlasnym tylku.Oczywiscie wszelkiego rodzaju „naduzycia” wladzy rodzicielskiej pod tym wzgledem powinny byc w miare potrzeby „kontrolowane” czy nawet karalne.We wszystkim nalezy znalezc stosowny umiar.Nie nalezy brac przykladow ze wspomnianych dziesieciu panstw.Od prawie 20 lat ten wzor jest praktykowany we Francji gdzie dziecko stalo sie postrachem dla rodzicow,nauczycieli i sasiadow a mlodziez w wiekszosci stala sie rozwydrzona i naduzywa tego faktu.Sa nawet przypadki wymyslania „histori” konczace sie tragediami zyciowymi dla osob doroslych.Moglbym na ten temat napisac artykul ale ogranicze sie tylko do tych kilku zdan.Powtarzam,zdne dziecko od rozsadnego klapsa czy porzadnego lania od czasu do czasu w zaleznosci od problemu,jeszcze nie umarlo.A ten moim zdaniem dodatkowy spodsob, pozwalajacy niektorym dzieciom nabierania porzadanego respektu wobec rodzicow i doroslych nie jest czym niebezpiecznym i wybiegajacym poza etyczne wychowanie kazdego pokolenia.Sa dzieci ktore nigdy w zyciu nie odczuly silnej reki rodzicielskie i wyrosly na wzorowych obywateli i tym lepiej dla nich.Moga sluzyc za przyklad i tym lepiej dla nich samych.Cosmata podaje sie za ten wzorowy przyklad.I bardzo dobrze!!!Nie nalezysz do zadkosci i cale szczescie.Obracasz sie chyba wylacznie w kregach ludzi nie majacych problemow z dziecmi i tym lepiej.Nie mozesz zatem stanowczo byc przeciwna „klapsom” .Nieraz dobre lanie malego urwipolcia w odpowiednim momencie potrafi zmienic koleje losu jego przyszlego zycia.Ale to tez temat na dluzsza dyskusje do ktorego bedziemy mogli powrocic przy innej okazji.Szkoda ze ten interesujacy artykul nie wzbudzil wiekszego zainteresowania….

  4. Panie Andrzeju, a nie lepiej z dzieckiem rozmawiać? Wiem, że wymaga to więcej pracy i czasu niż „solidne lanie”, ale przeciez o wychowanie chodzi! Nie jestem za tym by pozostawiac dzieci samym sobie i pozwalać im na wszystko, bo tym własnie robi się im krzywdę, ale bicie nie jest żadnym rozwiązaniem. Agresja rodzi agresję i jest to prawda stara jak świat. Autorytet rodzica zbudowany na strachu przed laniem to żaden autorytet. Jest jedynie przyczyna rosnącej frustracji która często odbija sie potem np na kolegach ze szkoły. Dziecko mozna ukarać nie podnosząc na nie ręki. Taka kara jest wyrazem troski o młodego człowieka, a nie „upustem” zdenerwowania rodzica. Jak widzę matke ściągającą dzieciaka z ulicy i lejącą go w tyłek to wiem że ona czyni to nie w celach edukacyjnych, ale ze strachu. To ONA się wystraszyła i zezłościła i to ONA „lejąc” rozładowuje swoje napięcie. Z wychowywaniem nie ma to w tym momencie żadnego związku.

  5. „cosmata”,Twój brat wychował troje dzieci bez kar cielesnych, a ile dzieci Ty wychowałaś?

  6. Szanowny panie „1949”!Wydaje mi sie ,ze jest pan innego zdania, podobnie zreszta jak ja ,wobec wypowiedzi „Cosmatej”.Nie znaczy to ,ze nalezy byc wobec niej zlosliwy czy poprostu nietolarencyjny.Ja w odpowiedzi „Cosmatej” chcialem tylko dodac ze sa rozne dzieci,rozni rodzice,rozne rodzaje ” kar cielesnych itd.We wszystkim nalezy miec stosowny umiar .Jednym z tych umiarow jest wlasnie kara cielesna ,ktora u jednych skutkuje a u drugich nie.Uzywanie jej nie powinno byc naduzywane i stosowane wylacznie w parze ze stosowna dyskusja.To jest tylko i wylacznie moja opinia na ten temat oparta na mej wlasnej skorze i wychowaniu moich dzieci.Pozdrawiam !

  7. Uważam dokładnie tak samo jak Pan ,”Andrzeju”.Zwłaszcza ostatnie zdanie mnie przekonuje.Nic tak nie buduje wiedzy jak własne doświadczenia. To chciałem powiedzieć „cosmatej”.Jeżeli przyjęła to jako złośliwość, niech wybaczy starcowi, który dochował się juz wnuków , a metody wychowawcze stosował zróżnicowane ale z umiarem i z pozytywnym rezultatem.

  8. Drogi 1949, to że się własnych dzieci nie posiada, nie oznacza że o „chowaniu” pojęcia się nie ma. Każdy był kiedyś dzieckiem. Szanuję i kocham moich rodziców, a szacunek mój zdobyli nie pasem ale autorytetem. I to uważam za ich sukces wychowawczy. Skoro Ty do utrzymania autorytetu potrzebowałeś pasa i czujesz się dumny i usprawiedliwiony…cóż. Jak powiedział Andrzej: kazdy ma prawo do własnego zdania. Swoją drogą ubawiły mnie Wasze zgadywanki tego co też mogłam sobie pomyśleć:) Czasem lepiej poczekać na komentarz-odpowiedź:))
    pozdrawiam

    p.s. klaps a lanie to różnica

  9. No cóż „Cosmata”, brakuje Ci jednak umiejętności dobrego czytania….Zdradzę Ci w tajemnicy, że ja pasa jeszcze nie używam nawet do noszenia spodni.

  10. Zakładam że ten literalny odbiór „pasa” to żartobliwa „złośliwość”.
    Jeśli nie…czyzby Syndrom Aspargera?

  11. „Cosmata”. Jeżeli obserwujesz , co się wokół Ciebie dzieje ,to z pewnością widzisz całą rzeszę nieszczęsnych dzieci nieludzko traktowanych przez patologicznych „rodziców” nie wartych tego, by pies nanich podniósł nogę.Dzieci te jednak rozpaczliwie kochają tych wyrzutków. Są też dzieci traktowane jak największy skarb przez rodziców ,jednak nie potrafiące lub nie chcące ich przynajmniej szanować. Chcę Ci przez to powiedzieć , że nie ma idealnej jednoznacznej metody wychowawczej.Podejrzewam, że odsetek wyrzutków wśród rodziców jest podobny jak u dzieci. Przy wychowywaniu dziecko nie jest równoznacznym partnerem dorosłego. Z różnych powodów.ALE POWINNO BYć PARTNEREM SZANOWANYM! Tylko wtedy można liczyć na powodzenie.A miłość w relacjach rodzice-dzieci jest niezależna od niczego.
    Jeżeli uważasz, że Twoi Rodzice osiągnęli sukces wychowując Ciebie, to opinię o tym mogą wydać tylko osoby obce.Twoja opinia ,jako osoby zainteresowanej nie może być miarodajna.
    I już na koniec: Nie wiem ,czy wspominając Syndrom Aspargera chcesz mnie postawić obok Izaaka Newtona i Alberta Einsteina? Jeśli tak, to dziękuję chociaż uważam się tym przewartościowany. Jeżeli miała być to złośliwość, to uważaj, by z tego nie wyszedł intelektualny bełkot.

  12. Odbiór literalny. Na niego zwrócilam uwagę. Tylko.
    Widzę że jest Pan pasjonatem dyskusji emocjonalnej, nacechowanej poszukiwaniem „trzeciego dna” wypowiedzi, ja wolę na spokojnie i wprost.
    Chyba się nie porozumiemy.
    pozdrawiam

  13. Trudno.Ale….”każdy ma prawo do własnego zdania”. Wyrazy szacunku!

  14. Dziwna dyskusja jak i cały temat. Obcego człowiek nie uderzy, nie tyle ze strachu przed prawe, ile ze zrozumienia, miłosierdzia a własne dziecko bić ? Jeśli dziecko, to czemu nie żonę albo teściową ? Też rodzina.
    No i nawet jeśli ma dojść do jakiegoś naruszenia nietykalności cielesnej bezbronnej istoty to musi być pewność, że kat jest w pełni zrównoważony psychicznie i że nie jest pod wpływem alkoholu czy narkotyków. A jak to sprawdzić ? Najlepiej żeby w razie naruszenia tej nietykalności dziecko albo współmałżonek mogli zaskarżyć kata o ile udowodnią że ten był pod wpływem środków odurzających bądź nie jest zrównoważony.

    Ale i tak nie rozumiem, jak można bić najbliższych sobie ludzi. Jakie to jest uczucie ? To daje jakąś satysfakcję ?

  15. Rzucony kamien-kazdy moze miec wlasne spojrzenie na powyzszy temat dlatego sznuje twoj choc nie zgadzam sie calkowicie z twoja opinia.Twoja wypowiedz jest zbyt powierzchowna i dotyczy „pewnego kregu” osob.Zycie to nie bajka ….Lepiej rzucic kamien do wody zanim ktos rzuci go w twoim kierunku……Pozdrawiam !

Możliwość komentowania jest wyłączona.