Od zarania współczesnej demokracji, trójpodziałowi władz na: ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą towarzyszy prasa, określana jako czwarta władza.
Prasa nazywana jest władzą, ponieważ poprzez kształtowanie opinii publicznej wywiera duży, a często decydujący wpływ na zachowanie się trzech władz pozostałych. Wiadomo też, że w obecnych czasach wpływ ten, wywierany łącznie przez: gazety, radio, telewizję i internet – jest nie do przecenienia w związku ze społeczną oceną przedstawicieli władzy, szczególnie zaś w kontekście politycznych wyborów. Czasem słyszy się od polityków, że czwarta władza – władzy ma zbyt wiele, ponieważ poza powinnością nie mówienia nieprawdy, nie doznaje innych ograniczeń.
Nie o tym jednak chcę pisać. Pragnę raczej odnieść się do przypadku, kiedy to określona prasa jest w ręku władzy politycznej czy konkretnie samorządowej. Nie chcę ułatwiać sobie oceny zjawiska, wyrażając opinię, raczej dość popularną wśród dziennikarzy, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Taka możliwość jest w dalszym ciągu prawnie dozwolona – i jako samorządowiec mam wątpliwości, czy powinna być kiedykolwiek zakazana.
To prawda, że obecnie jest wiele mediów, przez które władza może informacje o sobie samej przekazywać. Co więcej – w wielu z nich, przedstawiciele władzy znajdują wiadomości, których nie chcieliby nawet o sobie przeczytać! Zgodzimy się jednak, że medialny obraz władzy nie musi być zawsze prawdziwy i rzetelny, co może w końcu poważnie utrudniać społeczną komunikację. Ktoś może mieć „złą prasę” – i nie zawsze ze swojej winy.
Wydaje się więc, że samorządowa władza powinna mieć sposobność do komunikowania się z mieszkańcami niejako własnym głosem. Ta możliwość powinna być jednak moderowana szczególnym, w tym przypadku, obyczajem. Periodyk, wydawany z publicznych pieniędzy, nie powinien być nade wszystko instrumentem walki politycznej z konkurentami. Nie powinien być też propagandową tubą własnych, indywidualnych dokonań – i nie tylko tych mniemanych, ale nawet prawdziwych.
Wydając i pisząc, władza powinna korzystać z sytuacji uprzywilejowania w sposób jak najbardziej dyskretny. Samorządowe czasopismo powinno informować o decyzjach, zamierzeniach i problemach, a nawet o osiągnięciach, natomiast jak najmniej o osobach. Jeśli już o osobach – to najlepiej w formie bezosobowej…
W Ząbkach jest taki z tym problem, że gazeta samorządowa wprost ocieka samochwalstwem niektórych radnych, a także częstym piętnowaniem burmistrza i agresywnym nawoływaniem do usprawiedliwiania się – pod adresem radnych, którzy głosowali inaczej niż autorzy artykułów. Każdy wprawdzie może pisać, ale ci bardziej spokojni korzystają czasem, co najwyżej, z prawa do odpowiedzi na zaczepki. Nie tak to powinno wyglądać! Była więc propozycja, by zaprzestać wydawania gazety. Była też inna: by strony gazety podzielić na dwie odrębne redakcje: jedną dla samochwałów i agresorów, i drugą – dla bardziej spokojnych i pozostających z lekkim niesmakiem do auto-promocji.
Promująca się większość odrzuciła propozycję ze wzgardą. Chyba jeszcze nie nadszedł czas, by zrozumiała, czemu powinna służyć gazeta za pieniądze podatników. A jak Państwo myślicie – dlaczego nie zrozumiała?