Kazimierz A. Zych
Minęło 100 dni urzędowania rządu premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Ten okres to nie tylko uporządkowanie „krajobrazu po bitwie” czyli wyborach parlamentarnych i prezydenckich, to również czas realnego rządzenia i negocjacji politycznych dla zbudowania większości parlamentarnej. Kurtuazja, uprzejmość jak i olbrzymia kultura polityków Platformy Obywatelskiej bardzo szybko zamieniła się w arogancję, docinki słowne i całkowity brak współpracy. W sukurs tym poczynaniom PO z pomocą przyszły media. Po ostatniej prowokacji dziennikarzy Faktu z tzw. limuzyną Krzysztofa Jurgiela, ministra rolnictwa, dla ojca Rydzyka, można już mówić o nagonce medialnej. Należy zadać sobie pytanie: komu i jakim siłom zależy na politycznym chaosie? Uważam, że jednym z motywów takiego działania jest chęć niedopuszczania do powstania silnego rządu i koalicji umożliwiającej zrealizowanie zapowiedzianych reform w państwie na wszystkich szczeblach władzy.
Po tak napastliwych atakach polityków opozycji i stronniczych mediów, Polacy dają premierowi olbrzymie poparcie – 68%. Żaden z polityków na przestrzeni ostatnich 17. lat nie mógł pochwalić się takim poparciem. Kanonada ataków politycznych jednak trwa nadal. Stała się rzecz niedopuszczalna w demokratycznym państwie. Oto lider opozycji Donald Tusk, przegrany kandydat na prezydenta, jawnie nawołuje do zamachu na własne państwo!
W dziejach polskiej demokracji podobnie zachowała się opozycja polityczna skupiona w tzw. Centrolewie, która w 1930 roku domagała się usunięcia Józefa Piłsudskiego i ustąpienia prezydenta Ignacego Mościckiego. Szkalując władzę wzywano do „oporu na ewentualność powstania zamachu stanu i nie uznania rządu który by powstał po zamachu”. Z podobnym wystąpieniem, jak oceniają to politolodzy i historycy, wyszedł przewodniczący Tusk publicznie rozważając pomysł wzniecenia obywatelskiego nieposłuszeństwa, a co za tym idzie, politycznej awantury. A oto jego wypowiedź w odniesieniu do ewentualnych wcześniejszych wyborów: „Nie mogę wykluczyć, że my tej decyzji nie zaakceptujemy. Nie mamy możliwości, by usunąć prezydenta z urzędu. Trzeba by wypowiedzieć obywatelskie posłuszeństwo.” Czy ta frustracja i arogancja polityków Platformy jest efektem odmowy wzięcia dziewięciu ministerstw i funkcji marszałka Sejmu czy też jest to prawdziwe oblicze tej partii?
Panie Boże strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami sam sobie poradzę.
Trudno się nie zgodzić z przedmówcą. Co prawda może nie w 100% ale w bardzo dużej mierze ma Pan rację. Polityk który przed wyborami wraz z całą organizacją zapewnia że po wyborach będzie koalicja a następnie po przegraniu wyborow – 5 minut po ogłoszeniu wstępnych wyników zapowiada kontrolowanie wewnątrz koalicji poczynań zwycięzcy jest fałszywym politykiem. Takim politykiem stał się dla mnie Jan Rokita który ( pamiętam jak dziś ) powiedział że teraz Platforma będzie obserwować poczynania PiS. Dla mnie ten Rokita to skonczony już jest jako polityk. A do tego histeryk.
Trudno się nie zgodzić z przedmówcą. Co prawda może nie w 100% ale w bardzo dużej mierze ma Pan rację. Polityk który przed wyborami wraz z całą organizacją zapewnia że po wyborach będzie koalicja a następnie po przegraniu wyborow – 5 minut po ogłoszeniu wstępnych wyników zapowiada kontrolowanie wewnątrz koalicji poczynań zwycięzcy jest fałszywym politykiem. Takim politykiem stał się dla mnie Jan Rokita który ( pamiętam jak dziś ) powiedział że teraz Platforma będzie obserwować poczynania PiS. Dla mnie ten Rokita to skonczony już jest jako polityk. A do tego histeryk.
Musze sie z Panem zgodzić, co do tego że prowokacja Faktu moim zdaniem była na bardzo niskim poziomie. Po pierwsze dziennikarze dopowiadali słowa w trakcie odpowiedzi ministra, po drugie sądze ze równie dobrze minister uzyczyłby limuzyny gdyby zadzwonił przedstawiciel Prymasa Glempa czy ktoś od Arc. Sławoja Leszka Głódzia. Załuję bardzo, że nie zrobili takiej prowokacji – może byliby zaskoczeni. Dziwi mnie jedna rzecz – że media publiczne powołują się na gazetę Fakt i nie oceniają takiej prowokacji negatywnie tylko wrecz odwrotnie. A czym tu się szczycić? Ze trzeba sie przebierac, kłamać, nagrywać bez zgody by mieć o czym pisać? Moim zdaniem wnioski z tego zdarzenia były błednie postawione. Zgodze sie z tym, że minister popełnił bład, ale nie moge przyjac takiego załozenia, które stwierdza, że całe to wydarzenie pokazało jak Ojciec Rydzyk ma wielkie wpływy. Nie chce tu bronic Radia Maryja czy Telewizji Trwam, ale nie widze wiekszych przesłanek, by uznac prowokacje faktu za wspaniala i sensowną.