Podobno wszystko już było i nic nas zaskoczyć nie może. Nieprawda. Absurd granic nie zna. Wszystko jest możliwe, nawet to, co zupełnie niemożliwe. Opowiem pewną historię, nie jakąś tam zmyśloną bajkę. To wydarzyło naprawdę. Znam człowieka, który wyszedł prawie cało z ciężkiego wypadku samochodowego.
Z samochodu nic nie zostało, a on ma złamany palec u nogi. Właściwie to tylko odprysk kości. Żeby dobrze się zrosło, o czym już nawet dziecko wie, trzeba taki palec z kawałkiem stopy, albo nawet całą stopę, włożyć w gips. Proste? A właśnie, że nie! Nie w Wołominie. W Wołominie taki poszkodowany człowiek dowiaduje się, że owszem, trzeba leczyć, ale pod koniec roku, bo teraz to się limity wyczerpały. Okazuje się, że Narodowy Fundusz Zdrowia przydzielił, albo zaplanował, nie ważne jak to zwać, limity. Limity tego ile to złamań, gipsu, itp. ma być w określonym czasie w szpitalu, a wszystko co ponad to, załatwiać trzeba później, czyli za kilka miesięcy, albo w następnym roku. Oznacza to, że jak ktoś dzisiaj sobie coś złamie to musi poczekać na nowe limity. Złamanie poza limitem nie podlega leczeniu, chyba że później. Złamanie, jak produkt luksusowy, musi być limitowane!
No, i jak to się Państwu podoba? Doszliśmy już do tego poziomu zidiocenia w naszym życiu społecznym, że oprócz kupy niepotrzebnych nikomu kwitów teraz wymaga się od nas także, byśmy zaplanowali sobie nieszczęśliwe wydarzenie. W razie pomyłki w planowaniu, z leczeniem trzeba będzie poczekać. Chyba, że będzie możliwe odkupienie świadczenia od kogoś, kto będzie miał zaplanowany a nie wykorzystał terminu. Coś jak z biletami lotniczymi, które trzeba „zabukować”, a w razie czego, można je „przebukować”.
Kiedy o tym piszę, to zastanawiam się, czy aby nie zwariowałem. Może ten świat wokół to tylko jakiś czarny sen w którym rządzi złośliwy demiurg znajdujący rozkosz wtedy, gdy wszystko tak pokomplikuje, że nam, ludziom, odechciewa się żyć? Coś w tym jest!
Czego nie dotkniemy, napotykamy na absurdalne bariery. Przypomina to kabaret, ale nim nie jest a i nam nie jest do śmiechu. To dzieje się naprawdę, to nie jest jakieś przedstawienie na końcu którego opadnie kurtyna a my pójdziemy sobie do domu. To jest, niestety, nasze życie. Można oczywiście dla tzw. „świętego spokoju” machnąć ręką i powiedzieć, no trudno. Poddać się! Można, tylko dokąd to nas zaprowadzi? Absurd zasilony ludzką niemocą i beznadzieją rozrasta się, pęcznieje, wypełnia wszystkie luki, drąży. Jest agresywny. Pozbywa się wszystkiego co mu zagraża. Kocha władzę absolutną i z nikim się nią nie ma zamiaru dzielić. Jak się przed nim bronić? Zorganizujmy się do walki z absurdem, bo inaczej, to absurd nas zniszczy.
Miasto wojewódzkie.Zmarł człowiek. Trzeba pochować. Należy po 15.00 przewieżć ciało z kościoła na cmentarz. Jestem w PUP [Przeds. Usług Pogrzebowych]. Odmowa kierownika, bo to „po godzinach pracy, a >>PRZERóB ZWłOK NA TEN KWARTAł WYKONALIśMY I …[tu pada nazwa WAżNEJ INSTYTUCJI NADRZęDNEJ]…polecą nam po nadgodzinach