…Twarz chce się powiedzieć, zamiast czytelnej polityki i propozycji uwzględniających polskie tu i teraz czołowi gracze kierują kolejne zamówienie do firm producenckich na wideo-clip. Wmieszane między reklamy podpasek, jogurtów i proszków niby poważne oferty niby poważnych ruchów politycznych świadczą o jednym – im się nie ufa to nie Coca Cola a i melodyjka polskiej polityki nie zachęca do konsumpcji bez obrzydzenia.
Janusz Piechociński
Szaleństwo pijarowskich chwytów ogarnęło czołowych polityków kraju. Polityka stała się pochodną scenek i kadrów do reklamowych filmów, przywiązanie do pluszaków i przesłań telewizyjnych zastąpiło realny i odpowiedzialny polityczny dialog. Znajdzie się kij na przeciwników
…..Twarz chce się powiedzieć, zamiast czytelnej polityki i propozycji uwzględniających polskie tu
i teraz. Czołowi gracze kierują kolejne zamówienie do firm producenckich na wideo-clip. Wmieszane między reklamy podpasek, jogurtów i proszków niby poważne oferty niby poważnych ruchów politycznych świadczą o jednym – im się nie ufa to nie Coca Cola, a i melodyjka polskiej polityki nie zachęca do konsumpcji bez obrzydzenia. W tej drastycznej eskalacji medialnych chwytów nawet rasowi dziennikarze idą jak po sznurku wynajętych przez partie pijarowców a czołowe rozgłośnie stacje i tytuły informują tylko o tym, kto i kogo, nie zadając pytań – po co i dlaczego. Lodówki i pluszaki, otwieranie polowania na kaczki a na koniec wyprawa w plener do warszawskiego parku i fotografowanie się z uśmiechniętymi dziećmi (uwaga partyjnych kolegów, czyżby brak wiary, że innym dzieciom mogłoby być trochę mniej do śmiechu?) i kacze maskotki w niebieskich sweterkach z partyjnym logo zastępują poważną w formie a przede wszystkim treści debatę publiczną. Na starcie do samorządowej a może też i parlamentarnej kampanii pokaż, że masz poczucie humoru i dystans, pogładź miękko dziecięce główki i daj im maskotki, no pamiętaj jeszcze że musisz ciągle się uśmiechać. Jak przychodzi ci to trudno, to zrób grymas numer trzy, poparty ciepłymi barwami pudru na opalonych policzkach. Po godzinie zaś, na partyjnym zebraniu wracaj do walki z układem, zaostrzaj walkę klasową na kolejnym etapie rewolucji, oskarżaj niedawnych koalicjantów o podejrzaną przeszłość i szemraną teraźniejszość na zlecenie byłej bezpieki.
I tak trzymaj, byle się kręciło, okazuj własną siłę i bezradność, na przemian, proś o poparcie i pełnię władzy z siłami zła, unikaj realnych problemów i spraw szczególnie kiedy nie tylko w autostradach
i mieszkaniach znowu ci nie wyszło. Jak tego będzie mało, to idź na dyskotekę w młodym gronie, przejedź się tramwajem z okazji dni publicznej komunikacji, albo stojąc na czele największej opozycyjnej partii – porzuć salę sejmową i wyjdź na ulicę w proteście przeciwko premierowi i prezydentowi z którym przegrałeś bój o Pałac na Krakowskim Przedmieściu. Rzucaj i podejmuj rękawicę, ale tylko tak, żeby to było widać w mediach, napluń na projekty ustaw, pracę w komisji czy zespołach, których zadaniem jest przygotowanie realnych propozycji. Na tym możesz przecież tylko stracić. Myśl w kategoriach – nikt wam tyle nie da ile ja mogę wam obiecać. Jeśli będziesz zachowywać się tak, jak dotychczas z umiarem i powagą, nie będziesz uczestniczył w tym szalonym ekscytującym tańcu. Uznają cię za smutasa, który mówi o rzeczach trudnych i niezrozumiałych, opiszą i ocenią jako polityka nie nadążającego za tempem zmian, który mówi ciągle to samo o pracy, poważaniu przeciwnika, kompromisie i umiarze, po prostu bezbarwna monotematyczna, technokratyczna postać schodząca ze sceny nie potrafiąca nawiązać kontaktu z wyborcą. Kiedy w czerwcu, na święto ludowe powiedzieliśmy :
PSL = NORMALNOŚĆ, wielu szydziło z przesłania i deklaracji ponad stuletniej formacji politycznej. Można być sobą, nie trzeba być pawiem i papugą za wszelką cenę, można i trzeba mieć swój kręgosłup i poglądy, można i trzeba rozmawiać, można i trzeba powiedzieć: nie wzywamy do polowania na kaczki, nie wzywamy do polskiej wojny wszystkich z wszystkimi, głosimy przewagę pokoju i kooperacji nad walką i pomówieniem. Dzisiaj zachowania normalne zepchnięto na margines. Czyżby więc nienormalność stawała się codziennością?
Ostatnio Jarosław Kaczyński wezwał do opieki nad kaczkami, ale tylko swoimi. Te w innych niż w pisowskich sweterkach czyżby miały być głodne? Dlaczego? – dla nich też nadchodzi przecież zły czas. Może więc dobry gospodarz powinien im wszystkim obficie wsypać do korytka i zawołać: TAŚ TAŚ Kaczuszki. Tylko czy ktoś tu jeszcze słucha tych co się znają na gospodarowaniu?
PSL = NORMALNOŚĆ, już tą komedię oglądałem