Teraz przed wyborami dowiemy się, jak to każdy, ale absolutnie każdy z kandydatów chce eliminować różnorodne absurdy z naszego życia. Wiem, ze po wyborach nikt nie będzie przejmował się naszym losem, oczywiście aż do następnych wyborów itd., itd
Jerzy F. Kielak
Dwa dni temu syn mi powiedział, że widział w księgarni rozmówki węgierskie przecenione z czternastu złotych na dwa dziewięćdziesiąt dziewięć. Coś w tym jest. Wszak Polak Węgier dwa bratanki… Tak się składa, że właśnie teraz Węgrzy zbuntowali się przeciw aroganckiej władzy pozbawionej poczucia przyzwoitości. No a co nasza władza? Posiada, czy nie, jakieś tam poczucie? Pisałem o absurdach w naszym życiu i tak się zastanawiam czego jest więcej, absurdów czy nie absurdów i tak mi jakoś wychodzi, że jednak tych pierwszych – niestety. Teraz przed wyborami dowiemy się, jak to każdy, ale absolutnie każdy z kandydatów chce eliminować różnorodne absurdy z naszego życia. Wiem, że po wyborach nikt nie będzie przejmował się naszym losem, oczywiście aż do następnych wyborów itd., itd. W tak zwanym międzyczasie, powoła się komisję do zbadania wszystkiego, czyli do obrzucania wszystkich błotem i polewania pomyjami. Jak nie można dać chleba to się da igrzyska.
Pomyśleć ktoś może, że naszła mnie jakaś chandra czy co. Nie, nic podobnego, nadal mam pogodne usposobienie tyle, że przesiąknięte realizmem do szpiku kości. Czy wiecie Państwo ile czasu rejestruje się samochód w Niemczech? Wiem, że nikt nie zgadnie, więc powiem: od momentu wejścia do Urzędu do wyjścia z niego z kompletem dokumentów, w międzyczasie odwiedzając firmę, która wykonuje tablice rejestracyjne i ubezpieczyciela, razem minut siedemnaście. Nie kłamię, bo mierzyłem czas i mam na to świadków. Dodać trzeba, że urzędnik nie fuka na petenta i nie traktuje go jak przestępcę tylko uśmiecha się, zadaje życzliwe pytania i pomaga. Nie wymyśla własnych interpretacji prawa i nie pokazuje swej wyższości. Wie chyba ten urzędnik, że ten petent, który siedzi naprzeciw niego, jest faktycznym płatnikiem jego pensji, więc go szanuje. Tak sobie myślę i zastanawiam się jak to jest? Przecież to ta sama Unia Europejska a tam Europa a tu u nas… cholera wie co. U nas od razu człowiek się dowiaduje kto tu rządzi i gdzie jest czyje miejsce. Żeby zapłacić nielegalnie pobraną, bo sprzeczną z prawem unijnym, akcyzę, trzeba stać kilka dni w obskurnym Urzędzie Celnym. Kilka dni, a to przecież nie koniec. Cała procedura rejestrowania auta zakupionego za granicą jest długa, kosztowna i poniżająca. Po co to komu? – nie wiem. Chyba po to, by każdy dowiedział się, gdzie jest jego miejsce w szyku, no i oczywiście by wyciągnąć od niego pieniądze. No i w jakiej my proszę Państwa Unii jesteśmy?
Przedstawiciele Narodu wolą zasiadać w komisji do spraw polowania na czarownice niż tworzyć cywilizowane prawa i warunki do życia.
Chyba kupię sobie rozmówki węgierskie, mogą być przydatne szybciej, niż mi się wydaje.