Dotychczasowy podział sceny politycznej załamał się w miejscu najmniej oczekiwanym, na styku radykalnej prawicy i lewicy populizmu.
Przepaść rodowodowa między U.W i SLD nie została zasypana nawet przez nieustanne starania Adama Michnika i Aleksandra Kwaśniewskiego. W rezultacie tych i innych zabiegów Unia Wolności straciła swoje pięć minut w historii, SLD wyzbył się tożsamości ideowej w swerze polityki socjalnej, uratował miejsce w parlamencie lecz z miernymi widokami na przyszłość. Nastąpił wyłom w rodowodowym podziale Polski politycznej poprzez koalicję PiS – Samoobrona, który może okazać się nietrwały. Nie mniej jednak jest to próba odpowiedzi na istotne społeczne zapotrzebowanie. Złudnym byłoby żywić nadzieję, że podziały odchodzą w przeszłość, one mogą wrócić z wielką siła, a tymczasem jest jak jest. Niezależnie od opcji rządzącej warto pamiętać, że coraz wyraźniej pogłębia się różnica w dochodach różnych grup ludności ze szkodą dla świata pracy, a nadmiernym uprzywilejowaniem świata kapitału. W ostatnim czasie PiS nie przedstawił społeczeństwu żadnego programu – konkretnego projektu działań w dziedzinie polityki rozwoju kraju, czy uzdrowienia finansów publicznych, pozostała jedynie w pamięci przedwyborcza retoryka socjalna. Wydawać się mogło, że Pani Vice premier Zyta Gilowska w sposób wyrazisty przedstawi konkretne rozwiązania – ale „tak się gra, jak przeciwnik pozwala”. Kto jest tym przeciwnikiem, czy sytuacja w kraju, czy też okoliczności uniemożliwiające realizację określonych zamiarów w obliczu tak znacznego bezrobocia i biedy społecznej? Czyżby koncepcja podatku liniowego oraz koncepcja PiS o dwóch progach podatkowych była nierealna? Gdy po wyborach jednak już się rządzi to pogodzenie zmniejszenia deficytu budżetowego z obniżeniem podatków jest bardzo trudne, ale „dobry rząd” na pewno sobie z tym poradzi. Po ostatnich zapowiedziach i zawirowaniach trzeba mieć ogromną wiarę by oczekiwać na wprowadzenie działań na froncie gospodarczym, a nie wprowadzaniu cenzury obyczajowej. Typowe demagogie prowadzone przez PiS, ozdabiane rozmaitymi dekoracjami, wyłącznością na prawdę i zakłamanie jak na razie nie wróżą nic dobrego. Łowcy posad z LPR i Samoobrony myślą tylko o sobie. Pozostaje głęboka wiara w to, że pielgrzymki premiera i ministrów do Torunia po radę i akceptację może pomogą zbudować fundamenty IV Rzeczypospolitej.
Mam nadzieje ,ze po ostatniej wypowiedzi z Rzymu ,torunskie sutanny zajma sie raczej piernikami, pozostawiajac polityke -politykom.A raczej politycy zapomna o istniejacych aktualnie wypiekanych czekoladowych ,lukrowanych piernczkach z Torunia.
Jakbym czytał Urbana!