Jan Pietrzak
Przed tygodniem przeżywaliśmy chwilę radości z przyznanych Polsce i Ukrainie piłkarskich mistrzostw Europy 2012. Poskakaliśmy sobie – jak prezes Listkiewicz z ministrem Lipcem, piliśmy piwo – jak ligowi działacze Fryzjer i Żelazko z sędziami… niestety, do akcji wkroczyło realne życie. W Warszawie realne życie wymaga eksmisji bazaru z największego stołecznego stadionu. Bazar nazywa się Jarmark Europa, bo służy do handlu z Azją. A stadion nazywa się Dziesięciolecia, bo chodziło o uczczenie dziesięcioletniego peerelu, którego od dawna nie ma.
Peerel się skończył z powodów pozasportowych. Handel z Azją upada, bo wschodni prezydent obawia się polskich produktów, skażonych bakcylem wolności. Jedynie handlarze pozostali ze swymi budami i teraz się buntują przeciw eksmisji. Przyzwyczaili się do nadwiślańskiego mikroklimatu. Eksmisja jest jak najbardziej formalna, zgodna z prawem, bo z końcem czerwca wygasa umowa dzierżawy, ale jak wiadomo nikt się tu formalnościami nie przejmuje. Europejscy kupcy ze stadionu już grożą demonstracjami, blokadą dróg i urzędów i, bardzo modnym ostatnio, obywatelskim nieposłuszeństwem. Żadnej przeprowadzki straganów w inne miejsca nie planują. Chcą przetrwać na stadionie do r 2012, bo zjadą się tysiące kibiców i można liczyć na wysokie zyski. Drobny szkopuł w tym, jak zbudować nowy, nowoczesny stadion, nie ruszając z rudery straganiarzy?
Gdyby stroną sporu były wyłącznie władze państwowe z szefem komitetu organizacyjnego premierem Kaczyńskim na czele, nowego stadionu nie zbudowano by w życiu i długo jeszcze. Do bazarowych kupców przyłączyła by się zapewne Gazeta Wyborcza, której każdy powód miły, by dokuczyć niemiłym Kaczorom. Kwaśniewski ze swym Ruchem Oporu Człowieka i Obywatela (ROPCIO – bis), Akcja Nieposłusznych Obywateli Mahatmy Najsztuba i Martina Lutra Żakowskiego, Antylustracyjny Ruch Mokotowa i Europy europosła Geremka no i Konfederacja Zapuszkowanych Sędziów Piłkarskich, pokrzywdzonych przez nieludzkich prokuratorów Ziobry.
Niestety, niestety powszechny opór przeciw budowie stadionu na stadionie nie może się odpowiednio rozwinąć, bo Warszawą rządzi miła pani Gronkiewicz-Waltz i z nią te numery nie przejdą bo za nią murem stoją Tusk z Gdańska, Rokita z Krakowa i Olechowski z Wilanowa, że o Schetynie z Wrocławia nie wspomnę. Pluralizm czasami się przydaje. Zaciekli opozycjoniści zamiast bezproduktywnie denerwować się na jałowym biegu, mają szansę zrobić coś pozytywnego. Na początek prosimy wspierać panią Hanię w odzyskaniu stadionu i jego szybkiej rewitalizacji, potem inne stadiony, drogi, hotele… Może piłka będzie tym czynnikiem, który wyzwoli jakąś wspólną energię, niezależną od politycznej przynależności. I nie chodzi tu o posła Piłkę, który oświadczył, że jest od rżnięcia, a nie od kopania.