Rozmowa z prezesem Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej w Wołominie panem Mariuszem Gazdą
– SKOK jest w ostatnim czasie obsypywany różnego rodzaju nagrodami, jak choćby Gepard Biznesu dla Najdynamiczniejszej SKOK czy tytuł Mazowieckiej Firmy Roku 2005, czy jest to dla Pana sukces?
– Nie, nagrody same w sobie nie są sukcesem. Znamy wartość własnej pracy i własnych osiągnięć, wyniki i stały wzrost wielkości poszczególnych wskaźników mówią same za siebie. Nagrody i wyróżnienia są tylko obiektywnym, miłym potwierdzeniem sukcesu. Te, które Pani wymieniła przyznawane są przez instytucje ogólnokrajowe, co wpływa na poprawę wizerunku Wołomina, z którym nasza Firma związana jest od początku działalności poprzez siedzibę i ludzi ją tworzących. Dziwi więc fakt, że lokalnie nie jesteśmy zauważani.
– SKOK jest jedną z dwóch rodzimych instytucji finansowych obok Banku Spółdzielczego. Czy taktuje Pan Bank Spółdzielczy jako konkurencję i zagrożenie dla dalszego rozwoju?
– Nie traktujemy Banku Spółdzielczego jako konkurencji, nasze oferty uzupełniają się. Zarówno SKOK w Wołominie jak i wołomiński Bank Spółdzielczy należą do nielicznej grupy polskich, spółdzielczych instytucji finansowych. Znamy i doceniamy tradycję, doświadczenie i profesjonalizm Banku Spółdzielczego i jego pracowników. Cieszymy się, że na rynku są dobrze funkcjonujące polskie firmy. Klientów Banku Spółdzielczego, którzy przychodzą do nas traktujemy jak naszych własnych. Od pierwszego dnia dajemy im duży kredyt zaufania stosując uproszczone procedury, jak dla naszych dobrych Klientów, co wynika z faktu, że są wiarygodnymi Klientami Banku Spółdzielczego.
– W czym jesteście lepsi, jaką macie przewagę, że Klienci banków przychodzą do Was?
– Nasza przewaga to korzystna oferta, chociażby rachunek bieżący „Tandem” dla osób prowadzących działalność gospodarczą jednoosobowo lub spółek cywilnych. Wyższe oprocentowanie, brak opłat za założenie i prowadzenie rachunku oraz zlecenia stałe dają Klientom wymierne, finansowe korzyści, oszczędność nawet do kilkuset złotych w skali roku. Dodatkowym atutem jest szybka, uproszczona proceduralnie, możliwość uzyskania linii pożyczkowej w rachunku. Podobne zalety posiada nasz rachunek osobisty ROR, jest to wbrew reklamom telewizyjnym jednego z banków, najlepiej oprocentowany rachunek w kraju nawet do 5,55% w skali roku z miesięczną kapitalizacją. Tu również nie pobieramy opłat za założenie i prowadzenie rachunku, gratis są też zlecenia stałe. Rozmawiała Alicja Szczotka
Kto, komu i czy na pewno szyje buty?
Ukazujące się licznie publikacje i mające miejsce prezentacje zmusiły mnie do baczniejszego przyjrzenia się problematyce służebności oraz racjonalności działań jednej ze spółek komunalnych samorządu terytorialnego. Zasługą jej Zarządu ma być otwarcie się na problemy mieszkańców dotyczące dostawy ciepła. W ramach nad wyraz szerokiej promocji i reklamy oferuje się dostęp do efektywniejszych rozwiązań oraz tańszego ciepła indywidualnym mieszkańcom w domach jedno i wielorodzinnych. Obiekty ulokowane są przy tym w różnych i odległych od siebie częściach miasta. Życie wyczuliło mnie na agresywne kampanie reklamowe jako podejrzane, a więc postanowiłem rozpoznać ten nośny temat. Podjąłem próbę określenia dotowanego i dotującego, rzeczywistych kosztów oraz adresata któremu ma przynieść do końca niejednoznaczny efekt lub splendor. Dostępne materiały oraz wstępna kalkulacja dowodzą, że na pewno korzyści nie odniosą obecni odbiorcy ciepła, którzy pokrywać będą koszt w większości nierentownych przedsięwzięć. W oparciu o powszechnie krążące opinie nie dopuszczałem myśli aby tak hołubiony, wyedukowany oraz doświadczony Zarząd zdecydował się na inwestycje nieuzasadnione ekonomicznie. Z przykrością dzielę się przypuszczeniem, że w omawianym przypadku mamy do czynienia z zakopywaniem „talentów”. Budowa lwiej części sieci ciepłowniczej oraz przyjęty sposób rozliczeń z odbiorcami budzi zaniepokojenie. Z punktu widzenia racjonalności nakładów inwestycyjnych w kontekście poziomu potencjalnych przychodów nie wszystkie te zadania są akceptowalne. Sieć o długości ponad pięciu kilometrów dla około 100 odbiorców to oczywista rozrzutność być może o podłożu nieekonomicznym (plotki niosą kampanijnym). Okres spłaty istotnych fragmentów tej budowy przez podłączanych do niej użytkowników to kilkadziesiąt lat. Jak to się ma nie tylko do wskaźnika rentowności inwestycji niech sprawdzi właściwy organ posiadający dostęp do materiałów źródłowych (punktem odniesienia cena inwestowanej/lokowanej złotówki). Ja tylko wskazuję obszar i kierunek jaki rodzi uzasadnione wątpliwości.
Określenie wskaźników ekonomicznych w sposób precyzyjniejszy od niżej przedstawionego nie jest dla postronnych możliwe na skutek braku informacji o wynikach zakończonych przetargów oraz liczbie zawartych umów. Na stronie internetowej ZEC sp. z o.o. w Wołominie znaleźć można wyłącznie cząstkowe, a w prasie szczątkowe dane o kosztach, liczbie zadeklarowanych chętnych oraz przyjętym sposobie rozliczeń. Fakt ten rodzi kolejne pytanie – jak się to ma do otwartości i jawności działań gospodarczych jednostki organizacyjnej samorządu terytorialnego. Bez tych podstawowych informacji nie da się prawidłowo ocenić ani opisać żadnego z zadań. Na bazie udostępnionych danych da się jednak oszacować ekonomiczne relacje uprawniające do niniejszej oceny. Logika i podstawy matematyki pozwalają podzielić wartość przetargów określonych przez zamawiającego na ponad 2.4 mln. zł. przez 100 liczników (domyślnie odbiorców) w wyniku czego otrzymamy ponad 24 tys. zł. na usługobiorcę. Literatura oraz opracowania dostępne w Internecie określają średnie zapotrzebowanie roczne dla domku jednorodzinnego na 122,5 GJ. Godziwy zysk jaki przyniesie sprzedaż ciepła statystycznemu odbiorcy w cenie 40,74 zł./GJ daje rocznie kwotę około 500 zł., która pokrywa jednostkowy koszt budowy przypadającego mu odcinka sieci w okresie blisko 48 lat. Statystyk ani relacji nie poprawia fakt umieszczenia w zadaniach inwestycyjnych kilku budynków wielorodzinnych. Analiza przeprowadzona dla odrębnych lokalizacji budów (zadań porozrzucanych po mieście) z całą pewnością niewiele zmieni zaprezentowaną ocenę w kategoriach ekonomicznych.
Kolejnym „zapewne niezamierzonym niedopatrzeniem” jest sposób rozliczenia tj. taryfa uwzględniająca wyłącznie koszt zużytego ciepła dla wydzielonej grupy odbiorców. Rozwiązanie takie nie jest najwłaściwszym dla odbiorcy, któremu tak naprawdę to w tych okolicznościach funduje się sieć z przyłączem bez gwarancji sprzedaży ciepła na założonym poziomie. Większość z podłączanych w tej taryfie obiektów korzystać może z ciepła koniunkturalnie, tj. w zależności od relacji cen pomiędzy nośnikami energii (nadal istnieje potencjalna możliwość pozyskiwania ciepła z własnego źródła tj. pieca gazowego, węglowego lub innego). Zdarzyć się może tak, że sieć lub jej odcinki będą leżały odłogiem bowiem korzystanie z innych źródeł będzie okresowo relatywnie tańsze. Przy odpłatności opartej na innych zasadach można było zadbać o to, aby bez względu na ilość sprzedawanego ciepła koszt budowy ciepłociągu był amortyzowany przez właściwego użytkownika. Zastosowane zasady jaka nie gwarantuje zwrotu poniesionych nakładów na budowę sieci w „założonym i ekonomicznie uzasadnionym” czasie jest kolejnym błędem obnażającym naszego ekonomicznego Guru. Powyższego przedsięwzięcia nie obroni bajka o potencjalnej rzeszy przyszłych odbiorców – rachunek ekonomiczny biznes planu poparty być musi wymiernymi podstawami tj. wartością inwestycji i zadeklarowaną liczbą odbiorców uwzględniającą przypadki tak przystąpienia jak i odstąpienia od umowy w przyjętym do analizy okresie. Jestem gorącym zwolennikiem działań zaopatrujących mieszkańców w media o właściwej jakości, standardzie technicznym, ekologicznym i ekonomicznym. Nie jest też moim celem antagonizowanie środowisk czy też grup użytkowników. Tego typu przedsięwzięcia realizowane powinny być w sposób oparty na racjonalnych podstawach i zdrowych zasadach. Byłbym nieobiektywny gdybym pozytywnie nie oceniał innych działań i ZEC pod kierownictwem i nadzorem swojego Prezesa, ale o tych już tyle napisano, że nie będę ich powtarzał. Oczywiście wszystko należy oceniać właściwą kategorią i miarą, w tym również baterie słoneczne mające zaoszczędzić paliwo w ilości jaką rocznie zużywa raptem kilka budynków jednorodzinnych. Za dobre nagradzać, ale za złe upominać nakazuje nie tylko logika.
Kolejnym rozwiązaniem zastosowanej inżynierii finansowania jaką wykluczam, to pokrywanie z kieszeni obecnego użytkownika, wspólnego obszaru działań przewidzianych dla dwóch różnych do tego powołanych podmiotów tj. :
– ZEC sp. z o.o. – firmy prowadzącej działalność gospodarczą w oparciu o Kodeks Spółek Handlowych /zysk z działalności – quasi podatek od usługobiorców przeznaczany na rozwój firmy w drodze rynkowych mechanizmów czyli inwestycji o akceptowalnym wskaźniku ekonomicznym/
– władzy samorządowej zobligowanej Ustawowo do rozbudowy infrastruktury technicznej /uzbrojenia terenów/ w zgodzie z przyjętymi strategiami rozwoju i ochrony środowiska /zakres ten powinien być finansowany nie tylko przez aktualnych, ale i potencjalnych użytkowników, którymi są wszyscy mieszkańcy miasta i gminy tworzący budżet wsparty środkami pomocowymi/. Stwierdzam kategorycznie – Panie Burmistrzu i Panowie Prezesi oraz Koordynatorze nie zgadzam się płacić wielokrotnie na to samo w postaci podatku oraz zawyżonej ceny usługi w następstwie wykluczenia udziału środków budżetu Gminy w tego typu przedsięwzięciach inwestycyjnych.
Biorąc pod uwagę powyższe mankamenty i błędy, pokuszę się o stwierdzenie, że bajkowego „o.m.c doktora wszech rzemiosł – szewca dratewkę” tym razem poniosło, a to co „zaszył w owczej skórze” w imię przyświecających mu celów, zaszkodzić może w nadchodzącej kampanii nie tylko „wygłodzonemu i pazernemu smokowi” ale i innych uczestnikom wyborczych biesiad.
P.s.
Nota bene – co w tej i podobnej sprawie robi oświecony zarząd i rada nadzorcza spółdzielni reprezentujący interesy swoich członków?
Jak dotychczas nikt z nich nawet nie zakumkał wraz z „zaklętą przez opozycję w nie dość, że w nie najurodziwszą to okazuje się, że i nie kumatą (a może tylko niedoinformowaną) żabusię”. Jeśli się jednak ta na coś zdecyduje po konsultacji i poradzie u swojego weterynarza lub zootechnika, to dla zdrowia nas wszystkich interwencję niechaj zaczną od Szpitala Powiatowego, którego kondycję natychmiast należy poprawić nie w drodze powierzchownej restauracji, a w drodze reanimacji jej krwiobiegu jakim są finanse.
Roztropek! Twój tekst jest sensowny. Powinien być opublikowany w ogólnodostępnym czasopiśmie. A swoją drogą ciekawe co napisze „o.m.c. doktor wszech rzemiosł”?
Kto nie lubi inwestycji ciepłowniczych?
Ponieważ nieobca jest mi tematyka postu upowszechnionego na forum internetowym miejscowej prasy przez niejakiego Roztropka „Kto komu szyje buty ….”po uważnym przeczytaniu próby analizy opłacalności przyłączeń do miejskiej sieci cieplnej domków jednorodzinnych dokonanej przez w/w, dochodzę do wniosku, że jest to klasyczna manipulacja mająca na celu dyskredytację konkurenta w wyborach samorządowych lub na rynku mediów energetycznych. Obliczając okres zwrotu z tej inwestycji pan Roztropek popełnił elementarny błąd wynikający z nieznajomości tematyki ekonomicznej.
Otóż proste metody oceny inwestycji określają okres zwrotu jako czas niezbędny do odzyskania nakładów na realizację przedsięwzięcia z osiąganych nadwyżek finansowych.
Nadwyżka finansowa to zysk netto plus amortyzacja. Przyjmując następujące dane:
§ nakłady inwestycyjne 2,4 mln,
§ oszacowany zysk netto (100 razy 500 zł) równy 50 tys. zł
§ oraz stopę amortyzacji dla inwestycji sieciowych 4,5% według KŚT
otrzymamy wynik 108 tys. zł (4,5% x 2,4 mln zł).
Łącznie nadwyżka finansowa wyniesie 108 tys. zł + 50 tys. zł = 158 tys. zł.
2 400 tys. nakładów inwestycyjnych podzielone przez 158 tys. nadwyżki daje okres zwrotu równy 15,2 lat co dla inwestycji tego typu, mającej na celu dalsze zwiększenia liczby odbiorców w latach następnych, jest przyzwoitym okresem.
Ponieważ nakłady inwestycyjne 2,4 mln zł obejmują oprócz budynków jednorodzinnych również przyłączenie dużych obiektów oraz uwzględniając fakt, ze inwestycja będzie częściowo sfinansowana kredytem preferencyjnym (częściowo umarzalnym) faktyczny jej okres zwrotu będzie znacznie krótszy (przypuszczalnie10 lat).
Dla inwestycji sieciowych zakłada się okres zwrotu ponad 20 lat (stopa amortyzacji 4,5%).
Natomiast pan Roztropek obliczając okres zwrotu podzielił nakłady inwestycyjne 2,4 mln zł przez zysk netto (przyjęty przez siebie 50 tys. zł) i wyszedł mu okres zwrotu 48 lat pomijając całkowicie amortyzację, co jest kardynalnym błędem przy stosowaniu prostej metody oceny inwestycji (na ogół stosuje się dyskontowe metody oceny).
Błąd popełniony przez Roztropka wynikający z braku wiedzy ekonomicznej był powodem do kierowania pod adresem zarządu ZEC i osób postronnych złośliwości i drwin, co nie najlepiej o nim świadczy.
Należy dodać, że w praktyce często inwestycję uznaje się za opłacalną, jeżeli zwraca poniesione nakłady. W przypadku energetyki tego ogólnego kryterium nie można zastosować wprost – jest ono ograniczone przepisami ustawy z dnia 10 kwietnia 1997 r. – Prawo Energetyczne, które nakazuje realizację wszystkich przyłączeń „jeżeli istnieją techniczne i ekonomiczne warunki dostarczania, a żądający zawarcia umowy spełnia warunki przyłączenia do sieci i odbioru”.
Prawo jednak nie wskazuje źródeł finansowania koniecznych do realizowania tego celu, ani metody oceny „ekonomicznych warunków dostarczania”.
ZEC od trzech lat utrzymuje ceny na stałym poziomie osiągając przy tym dodatni wynik finansowy dzięki intensywnemu inwestowaniu w rozwój sieci, jak informują artykuły nt. zakładu „ceny będą stabilne a ich zmiany minimalne”.
Biorąc pod uwagę powyższe należy życzyć zarządowi ZEC następnych inwestycji w rozwój firmy i sukcesów przy pozyskiwaniu na nie środków finansowych (podobno złożono ponad 600 wniosków o przyłączenie).
Roztropkowi natomiast życzę uzupełnienia edukacji ekonomicznej oraz więcej roztropności przy „szyciu butów” konkurentom.
„Tak sobie czytam” – wydaje mi się, że czytasz wybiórczo tzn. wybierasz tylko te fragmenty, które służą do udowodnienia tezy, że jezeli ktoś krytykuje znaczy kłamie lub jest niedouczony. Czyż byś był sympatykiem Gazety Wyborczej i miłośnikiem Balcerowicza? Proponuję więcej pokory i bardziej rzeczowych odpowiedzi. Stara prawda mówi; Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. Pytań jest znacznie więcej i bądź łaskaw przyłożyć się i napisać w konwencji szacunku dla dyskutanta, a nie w konwencji „Ja jestem wielki i nieomylny”.
Tekst „Tak sobie czytam” jest merytoryczny i co najważniejsze ma klasę ,nie obraża nikogo.Rzadko to się zdarza w dyskusjach politycznych.Gratuluję.
a tak na marginesie – to tekst, który komentujecie nie dotyczy ZEC tylko SKOK – więc może by tak na temat szanowni dyskutanci – hmmm?.;)
Teresko, wszystko tu na temat. Nie istotne miejsce, ale skok na kasę klienta.
Tak sobie nie tylko czytasz, rozumujesz ale i odpowiadasz.
/c.d. tematyki opisanej w „Kto komu i czy na pewno szyje buty” wywołane komentarzem kogoś z „nieuważnie” i tak sobie czytających/
W zakresie analizy finansowej to i Ty miły czytelniku dokonałeś bezspornej manipulacji polegającej na wprowadzeniu do hipotetycznego szacunku, wyłącznie jednego prawdziwego z wielu wymaganych czynników. Elementem tym jest urzędowa stawka amortyzacji, a jest to jak dotychczas jedyna „ujawniona” pozycja w nadal uproszczonej analizie.
Pozostałe:
– wartość inwestycji, t.j. suma kwot z przetargów określonych enigmatycznie jako powyżej pewnego progu, ale ile ona faktycznie wynosi, nadal tego nie wiemy. Nie mamy też pewności czy zawiera wszystkie zakresy i elementy realizowanego przedsięwzięcia inwestycyjnego,
– ilość odbiorców, liczbą dalece nieprecyzyjną,
– zysk, kluczowa niejawna pozycja jaką wyliczyć można wyłącznie w oparciu o niedostępne dane. Po raz kolejny czynię tu ukłony „cnocie”, która jawności i otwartości ma się nie lękać.
Generowana wysokość zysku w kontekście poziomu poniesionych nakładów jest pozycją decydującą o opłacalności i rentowności zadania inwestycyjnego. Jego wysokość uzależniona od prawidłowości założeń , jakości biznes planu i realizacji zadania oraz podłoża w motywacji podejmowanego działania.
Amortyzacja określa jedynie poziom kosztów koniecznych do odtworzenia majątku trwałego w przewidywanym okresie eksploatacji – tj. nakłady jakie należy ponieść, aby uniknąć eliminacji środka w drodze zużycia. Wysokość stawki wpływa na okres naliczania umorzenia wartości netto będącej kosztem i w pełni jest niezależna od posiadanych fakultetów, umiejętności oraz pracowitości ją naliczającego. Ma ona kolosalne znaczenie przy kalkulacji ceny. Według zapowiedzi cena ta ma być stabilną w długim okresie – „cuda widy, ale do czasu”.
Obydwa szacunkowe obliczenia obarczone są wadą subiektywnego osądu i zamierzonego efektu.
Rachunek dokonany przez „R…” ma charakter wyłącznie prowokacyjny celem wywołania tematu do tzw. „tablicy”. Autor wyraźnie sugeruje konieczność wykonania obiektywnej i rzetelnej analizy wraz z oceną przez właściwe gremia. Ten fragment prowokacji zakończony jest jak na razie połowicznym sukcesem. Brak reakcji ze strony bezpośrednio zainteresowanych potwierdza zasygnalizowane wątpliwości, a dalsze ukrywanie i ucieczka od rzeczywistych danych na pewno nie przysparza im chwały i poklasku.
Rachunek dokonany „tak sobie” ma na celu wykazanie czegoś u kogoś w drodze przewrotnej quasi prawdy – manipulacji wekslującej drażliwy temat na „boczny tor”. Niestety i w ekonomii błędy skutkują tym, że jak byś się nie odwrócił to „plecy” zawsze z tyłu. Tym razem zadufany zawiadowca zamiast na rampę skierował towarowy o nazwie „Amortyzacja” naprzeciw zbliżającemu się expresowi o nazwie „Ceny” (usług i mediów komunalnych). Nie ma szans, aby nie zakończyło się to czyjąś katastrofą. Filozofia inżynierii finansowej przy inwestycjach o skali prezentowanej w zapowiedziach oparta wyłącznie na zysku, kredycie i dotacji przedsiębiorstwa bez udziału budżetu samorządu, nie rodzi wątpliwości i obaw tylko u nieświadomych jej skutków. Z całą pewnością zapłaci za wszystko usługobiorca w dwójnasób, wyręczając budżety do tego powołane.
Postawiony zarzut przedstawiony przez R… w tym obszarze zagadnień obejmuje prawidłowość oraz efektywność przyjętych działań i rozwiązań. Dotyczą one całokształtu tych fragmentów realizowanych inwestycji komunalnych porównanych do „zakopanych talentów”. Sam okres ich „mrożenia” jest pochodną wielu zmiennych istotniejszych od urzędowo określonego wskaźnika.
Jakie są relacje w efektywności podejmowanych działań Zarządu Ciepłowni wykazuje porównanie inwestycji z lat 2005 i 2006. W roku ubiegłym (wg danych na stronie internetowej ZEC) w oparciu o wybudowaną sieć o długości 1700 mb. podłączono 24 budynki wielorodzinne o mocy 2,5 MW za kwotę 1,4 mln.zł. W roku bieżącym przyjmując za porównywalną moc 100 budynków /w tym kilku wielorodzinnych/, sieć jest prawie trzykrotnie dłuższa, a jej rzeczywisty koszt relatywizuje również stosunek długości i może osiągnąć 3,2 do 3,5 mln.zł.
Gratuluję dobrego samopoczucia u kandydatów na burmistrza i radnych. W szczególności dotyczy to tych, którzy wydawałoby się, że problematykę znają z praktyki i doświadczeń lat ubiegłych. Epatujecie się Panowie i Panie wieloletnim zadłużeniem mieszkańca z tytułu realizacji inwestycji gminnych o różnym charakterze, a nie widzicie prawie siedmiokrotnie większego obciążenia finansowego nowego usługobiorcy z tytułu budowy fragmentu infrastruktury miejskiej. Na łamach Życia Powiatu Wołomińskiego, Prezes ZEC-u w Wołominie publikuje zapowiedź budowy sieci ciepłowniczych o wartości 40 mln.zł. Potencjalna dotacja przyspieszy jedynie realizację poprawiając wyłącznie warunki finansowe inwestującego , a nie jego klienta (dotacja również przełoży się na cenę). Z uwagi na wyczerpanie rezerw prostych jakimi było budownictwo wielorodzinne, efektywność wykorzystania środków w ramach tych inwestycji będzie podobna do tych z roku 2006, a więc około 1300 obiektów o koszcie jednostkowym około 30 tyś. zł.
Relacje w obciążeniach wyglądają tak:
I. 24 mln.zł. zadłużenia gminy / 10 lat / 45 tyś mieszkańców = 53 zł./rok/mieszkańca,
II. 40 mln.zł./ 22 lat amortyzacji / 1300 obiektów * 4 domowników = 349 zł/rok/usługobiorcę
Pełnoprawnie porównując , obciążenia wynikające z zadłużenia gminy i amortyzacji należy stwierdzić, że nasz „anonimowy” oraz „charytatywny donator”, faktycznie i bez rozgłosu dotuje nie kogo innego tylko budżet miasta, wyręczając przy tym jego Zarząd oraz Radę z kłopotu finansowego i organizacyjnego. Nie miała bym nic przeciwko temu, gdyby nie odbywało się to moim kosztem – tj. udziałem rzeczywistego donatora mimo jego woli. Nie przeszkadzało to dotąd żadnej z zarządzających samorządem ekip, a więc nie mają powodów do obaw o stanowiska „tak sobie czytający” teraz i zapewne w przyszłości jeśli obecna pozostanie lub zastąpi ją ta, co już była. Opisanych objawów kurzej ślepoty oraz głupoty tak u innych jak i u siebie nie dostrzega – przywracający nienormalność przewrotny pseudo-specjalista z weterynaryjnego bractwa. Życzę sobie i innym, aby URyNOWA TERAPIA jednak zakwalifikowała wszystkich jemu podobnych kandydatów do miejsc odległych od samorządu terytorialnego.
Roztropna Księgowa
z zapasem oliwy i inkaustu w oczekiwaniu na …
P.s.
Prawo nie może regulować i nie reguluje źródeł finansowania inwestycji, ani też metod ich realizacji. W omawianym przypadku narzucić je powinna rozwaga, rozum, dobro ogółu, intencje oraz skutki podlegające równie krytycznej ocenie co naruszenie prawa. Pogodzenie interesów firmy, klientów i wyborców oraz właściciela jest trudne, ale możliwe. Wszystkim „dobroczyńcom” zależeć powinno na tym, aby podatki i ceny usług nie powielały obciążeń. Dotychczasowe reakcje Zarządu Firmy, Zarządu Gminy oraz radnych tak obecnych jak i kandydujących świadczą o rzeczywistym poziomie zainteresowania problematyką klienta, mieszkańca i wyborcy. Kampanię wyborczą zdominowały demagogia, hasła i miraże. Wniosek nasuwa się jeden – No i masz czegoś chciał, zamiast wiedzy ciała dał
gdy walory są mityczne, to i efekty problematyczne .
Gdzie leży środek ciężkości ?
Najogólniej mówiąc w środku symetrycznej figury geometrycznej. Sytuacja komplikuje się gdy figura staje się niesymetryczną bryłą, a tak jest w przypadku ZEC sp. z o.o.. Z jednej strony jest spółką prawa handlowego, z drugiej instytucją o charakterze wyższej użyteczności publicznej, której jednoosobowym właścicielem jest Samorząd Terytorialny w sobie jego reprezentanta. Nie można stosować tej samej miary przy ocenie gospodarności oraz racjonalności poczynań ekonomicznych tego podmiotu i spółki akcyjnej mającej generować zysk jej współwłaścicielom. Sytuację z jednej strony komplikuje z drugiej obiektywizuje fakt zatwierdzania taryfy na usługi przez Urząd Regulacji Energetyki. Jeżeli przyjmiemy, że jest to instytucja powołana do nadzoru i kontroli cen nośników energii w interesie konsumenta i nie wnosi uwag do kalkulacji, wszystko od tej strony jest poprawne i nie rodzące zastrzeżeń. Wyjaśniam, że nie wszystkie elementy kosztów są przez URE kwalifikowane. Nie zamierzam wyręczać lepiej ode mnie zorientowanych w ich omówieniu. Strategia dla miasta i gminy również w zakresie zaopatrzenia w ciepło winna być zsynchronizowana w poczynaniach pomiędzy jednostkami organizacyjnymi samorządu terytorialnego. Kto i w jakim zakresie powinien ją realizować nie decyduje wyłączne Prezes Firmy i Burmistrz. Osobiście uważam, że największą odpowiedzialnością za ten zakres obciążyć należy Radnych. W wyniku wiedzy przez nich posiadanej, wyobraźni i zaangażowania, Zarząd Miasta i Firmy Komunalnej poczynania swoje realizuje i adaptuje stosownie do zaistniałej sytuacji. Bez współpracy tych trzech organów nie sposób wypracować zadawalających rozwiązań. Dlatego obok Prezesa, Burmistrza to Radny, którego zamierzacie obdarzyć zaufaniem w nadchodzących wyborach powinien reprezentować Nasze interesy i współpracować z pozostałymi zainteresowanymi. Przyznaję rację tym, którzy oceniają dotychczasową współpracę tych organów za niedostateczną. Jest tak wówczas gdy ma miejsce wewnętrzna walka pseudo-polityczna, a sprowadzająca się w praktyce do personaliów i ambicji. Źle jest, gdy polityką cen zajmują się osoby i instytucje do tego nieprzygotowane i niepowołane, realizujące na forum nie tylko samorządowym czysto subiektywne interesy. Nie zmieni tego wymiana ekip. One wszystkie, muszą zechcieć ze sobą współpracować nie tylko w sytuacji oczywistego braku możliwości zdominowania organów samorządu.
Samorządowiec z Krwi i Kości.