Czytałem kiedyś o takiej zasadzie, stosowanej przez władców, że kiedy narastają problemy wewnętrzne trzeba w celu odwrócenia uwagi wywołać konflikt graniczny. Zadziała ona wtedy jak zawór bezpieczeństwa. Tak oto udało się, wielokrotnie, rozładować społeczne niezadowolenie.
Nie lubię pisać o polityce w gazecie, która ma zająć się sprawami lokalnymi ale tym razem w przededniu wyborów samorządowych jest trochę inaczej. Codziennie jesteśmy bombardowani nowymi wiadomościami o tym, że ktoś był agentem UB czy SB. Kto to jest ten ktoś, na razie się nie mówi. Niech się boją wszyscy. Przecież u nas można bezkarnie oskarżyć każdego, a to, że później okaże się, że oskarżenie pozbawione jest jakichkolwiek podstaw, nie ma znaczenia. Chodzi o to, by coś z tego błota przykleiło się. I tak osiąga się cel! Ze zgrozą zauważam, że najwięcej radości te zabiegi sprawiają tym, którzy cierpią z tego powodu, że w czasie gdy działa się polska rewolucja solidarnosciowa, mieli, albo za mało lat, albo za mało odwagi, by wziąć w niej udział. Kiedy nie da się przyciągnąć wyborców żadnymi obietnicami, bo miejsca pracy muszą sobie sami poszukać w Dublinie, Londynie czy Madrycie a po powrocie polski fiskus wyciągnie do nich łapy po podatek, kiedy obiecywacze świetlanej przyszłości potrafią tylko wymyślać nowe podatki, bo nie mają innego pomysłu na państwo – wtedy pozostaje zohydzić ewentualnego rywala. Opluć, sponiewierać, oskarżyć. Tak właśnie realizuje się ta zasada, dotycząca konfliktu granicznego, czy jakiegokolwiek innego, byle odwrócić uwagę od spraw zasadniczych. Na czym polega to wszystko? O co chodzi w tym chocholim tańcu? Kiedyś, cytowany przeze mnie często, ksiądz Józef Tischner, opisał naturę rezentymentu przy pomocy takiej opowieści: Pewien lis miał apetyt na słodkie winogrona. Winogrona wisiały wysoko a lis tak wysoko nie sięgał. Wmówił więc sobie, że winogrona są kwaśne a wszystkich, którzy twierdzili inaczej uznał za kłamców. Resentyment polega na odwróceniu wartości-wartości wyższe zostają uznane za niższe a niższe za wyższe. To co słodkie, nazywa się gorzkim a to co gorzkie, słodkim. Źródłem takiego przewrotu jest słabość! Lis nie przyznaje się, że jest mały. Zamiast uznać prawdę, mści się na porządku wartości, odwracając go. Zemsta na porządku wartości jest zemstą na ludziach tego porządku. Zmieniamy porządek a wtedy pierwsi stają się ostatnimi a ostatni pierwszymi. Czy nie o to chodzi w tych wszystkich przepychankach politycznych? Warto zadać sobie to pytanie zanim postawi się na tego czy innego kandydata.