Po kilku miesiącach rozpatrywania skarg i odwołań Minister Środowiska wydał dwie decyzje ostatecznie porządkujące sprawy związane z dalszym istnieniem firmy PP-EKO w Radzyminie, zajmującej się odzyskiem odpadów z tworzyw sztucznych. Okazało się, że mylił się Wojewoda, bo wszystko jest w rękach Starosty!
Firma PP-EKO funkcjonowała na podstawie decyzji Wojewody Mazowieckiego z dnia 29 stycznia 2004 roku, który udzielił jej zezwolenia na odzysk odpadów innych niż niebezpieczne ( z odpadów tworzyw sztucznych) w bezciśnieniowym procesie krakingu katalitycznego R-3. Polegało to na uplastycznianiu pod wpływem temperatury rozdrobnionych tworzyw sztucznych i następnie poddaniu katalitycznemu rozkładowi w wyniku którego, z plastycznej masy odpadów powstawała mieszanina frakcji benzynowej, olejowej oraz parafinowej, czyli tzw. szeroka frakcja z tworzyw sztucznych.
Po kilku tygodniach funkcjonowania zakładu, okazało się, że okoliczni mieszkańcy stracili „chęć do życia”. Po okolicy rozchodził się uciążliwy odór, dymy i pył. W wyniku licznych protestów mieszkańców i poparcia ich starań przez burmistrza Zbigniewa Piotrowskiego, Wojewoda Mazowiecki decyzją z dnia 9 września 2004 roku cofnął wydane wcześniej zezwolenie firmie PP-EKO. Kominy przestały dymić, ludzie odetchnęli czystym powietrzem.
Z decyzją Wojewody nie pogodzili się właściciele firmy i złożyli odwołanie do Ministra Środowiska. Minister w dniu 29 kwietnia 2005 roku stwierdził z urzędu nieważność decyzji Wojewody z dnia 29 stycznia 2004 roku jako, że organem właściwym na wydanie zezwolenia na funkcjonowanie tego typu zakładu jest starosta a nie wojewoda. W związku z czym Minister Środowiska w dniu 2 maja 2005 roku uchylił zaskarżoną decyzję Wojewody z dnia 9 września 2004 roku i umorzył postępowanie. Cofnięcie zezwolenia przez Wojewodę uznane zostało przez Ministra jako wadliwe i wycofane zostało z obiegu prawnego, czym stało się bezprzedmiotowe.
Co to oznacza? I dużo i mało! Firma może więc wystąpić do starosty o zezwolenie na prowadzenie swojej działalności, bowiem w decyzji Ministra Środowiska firma „dostała” nową wykładnię prawną klasyfikacji stosowanej dotychczas technologii. Okazało się, że nie jest to już R-3 a R-14, a tym samym, nie jest to już tak uciążliwa technologia dla otoczenia jak wcześnie sądzono. Stąd Minister mógł napisać: Organem właściwym do wydania zezwolenia na odzysk odpadów tworzyw sztucznych, określany jako R-14 zgodnie z załącznikiem Nr 5 do ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 r. o odpadach, był i jest starosta.
Zdaniem starosty Konrada Rytla Minister Środowiska nie ma racji. – Jednak, gdy sprawa trafi do naszych służb przyjżymy się jej bardzo dokładnie. Tego typu zakład powinien mieć analizę wpływu na środowisko i nie będzie tu żadnej taryfy ulgowej – powiedział nam.
http://zyciepowiatu.wolomin.com/zyciepowiatu/?numer=200408
Pani Tereso dlaczego nie wyjaśni Pani podstawowej kwestii … ?
kto zaakceptował wadliwy RAPORT POSTĘPOWANIA w SPRAWIE OCENY ODDZIAŁYWANIA NA ŚRODOWISKO ???
bo chyba nie sądzi Pani, że czytelnicy uwierzą, wersję o krasnoludkach, które mimochodem zalegalizowały ten bubel ?
Panie Mariuszu, sam Pan wie, że sprawa nie jest jednoznaczna z wielu powodów, została też skierowana do odpowiednich organów, poczekajmy, zobaczymy co z tego wyniknie. Artykuł dotyczy konkretnej decyzji i mogacych z tego tytułu nastapić zmian. Sprawa ciągle nie jest zakończona. Protestujący w temacie mieszkancy jak na razie mają to o co walczyli – czyste powietrze. A o to chyba chodziło? chyba, że sie mylę…
Pani Tereso,
gdyby nasz samorząd w przejrzysty i rzetelny sposób wywiązywał się ze swoich kompetencji, to nie było by tej dyskusji …
W kwestii uchybień związanych z OOŚ, sprawa jest bez wątpienia jednoznaczna … przepisy ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 r. – Prawo ochrony środowiska, dość precyzyjnie określają warunki, które musi spełnić OOŚ, oraz w czyjej kompetencji leży wydanie decyzji administracyjnej.
Sprawa jest o tyle poważna, że pro-biznesowe podejście do owej inwestycji zamknęło mieszkańcom drogę do skorzystania z praw zagwarantowanych powyższą ustawą.
Panie Mariuszu, z mojej wiedzy wynika, że mieszkańcy skorzystali ze swojego prawa
czy ktoś z mieszkanców miał okazję zapoznać się z OOŚ na etapie przygotowywania inwestycji ? Nie sądzę.
A znam Pan takich któzy sie z tymi opiniami zapoznawali przy innych inwestycjach?
Nie znam … zresztą to nie ma nic do rzeczy.
Brak zainteresowania w innych miejscach nie jest usprawiedliwieniem bezprawnej decyzji wydanej z naruszeniem przepisów wspomnianej ustawy.
A Pani redaktor uważa inaczej ?