Nie wiem, czy zaangażowanie Dyrekcji w wiele dodatkowych funkcji, w tym również działalność społeczno-polityczną, sprzyja poprawie sytuacji pacjentów i personelu medycznego. Osobiście mam co do tego duże wątpliwości. Jednak to władze i mieszkańcy powiatu wołomińskiego powinni to ocenić.
Janusz Mroczek – ordynator Oddział Chirurgii w Szpitalu w Wołominie w latach 1973 – 1999, od sześciu lat na emeryturze
W tym roku 7 grudnia minęło 30 lat od chwili otwarcia „Nowego Szpitala” w Wołominie. Obserwowałem osobiście budowę tego szpitala przez dwa lata poprzedzające jego otwarcie. Zbyt długo trwająca budowa spowodowała, że już w chwili otwarcia nie można go było uznać za szpital nowoczesny.
Wszyscy jednak cieszyliśmy się z jego otwarcia, a mając w pamięci pracę
w „Starym Szpitalu” , trudno było się temu dziwić.
Pierwszym dyrektorem szpitala został dr Mirosław Gaca, który okazał się wspaniałym organizatorem mającym dobre kontakty z miejscowymi władzami w powiecie oraz lekarzem wojewódzkim. To pozwoliło mu na sprowadzenie wielu lekarzy z Warszawy oraz pielęgniarek, zachęcając ich nie tylko perspektywą przyjemnej pracy, ale co było bardzo ważne, wysokimi zarobkami, które tu, u nas, w tamtym czasie były najwyższe w całym Województwie Warszawskim.
Dyrekcja potrafiła zgromadzić potrzebny sprzęt, co sprawiło, że mogliśmy wykonywać wiele operacji a pacjenci nie musieli być wożeni do Warszawy. W miarę upływu czasu nasi pacjenci zaczęli się przekonywać do pracy wielu oddziałów i lekarzy w nich pracujących.Otwarto dodatkowo oddziały: chirurgię dziecięcą, intensywną terapię oraz okulistykę, które okazały się bardzo potrzebne. Oddział chirurgii dziecięcej objęła dr Janina Bogdańska, która włożyła dużo serca w organizację oddziału, zgromadzenie oraz wyszkolenie wielu chirurgów dziecięcych. Brak tego oddziału w chwili obecnej (do tej pory nie wiem kto podjął decyzję o likwidacji), najbardziej odczuwają młodzi rodzice, którzy z każdym urazem muszą jeździć do szpitala w Warszawie. Nieubłagana choroba, niestety, zabrała nam dyrektora Gacę. Jego następcą został dr Emil Otto. Był to człowiek o wyjątkowej uczciwości, ale nie mający siły przebicia u władz w Warszawie, dlatego nie mógł sobie poradzić z organizacją pracy w szpitalu i całym ZOZ-ie. Stan wojenny zabił wśród personelu medycznego entuzjazm jaki był związany
z powstaniem „Solidarności”. Pogorszyło to stosunki wśród personelu, oraz w relacji pacjent – lekarz. Wypływające ze szpitala informacje o poglądach wielu z nas, uświadomiły, że są wśród nas ludzie, którzy sprzedali się wrogiej społeczeństwu ówczesnej władzy. Jedyną korzyścią ze stanu wojennego było to, że z całej Europy otrzymywaliśmy dary, które pozwalały na lepsze leczenie pacjentów. Już w tym okresie pojawiały się kłopoty finansowe w służbie zdrowia.
Niestety, po dwóch latach charytatywne organizacje przeniosły swoje zainteresowanie w inne rejony świata, gdzie wybuchały nowe konflikty. Po odejściu dr Otto na wyższe stanowisko do Warszawy, dyrektorem szpitala został dr Władysław Piotrowski, dotychczasowy kierownik Zakładu Anatomopatologii. Osadzony mocno w realiach politycznych stał się panem i władcą nas wszystkich. Nie zawsze rozumiał potrzeby oddziałów zabiegowych, co doprowadzało, często zupełnie niepotrzebnie, do osobistych konfliktów na linii ordynator-dyrektor. Na szczęście okres euforii związany z władzą szybko u niego ustąpił. To poprawiło częściowo stosunki międzyludzkie i pozwoliło na wspólne zainteresowanie poprawą sytuacji pacjentów
i personelu. Dziś po latach muszę ocenić bardzo pozytywnie działalność dr Władysława Piotrowskiego. Wiem, że na przeszkodzie jego dobrych chęci stały już zaczynające się kłopoty finansowe placówek medycznych. Z czystym sumieniem muszę stwierdzić, że okres jego rządów nie był okresem najgorszym dla szpitala wołomińskiego.
Dziś wiemy doskonale, że te najgorsze czasy miały dopiero nadejść. Entuzjazm związany ze zmianami, jakie zaszły w 1989 roku i później, szybko minął. Bezradność kolejnych rządów doprowadziła ponownie do frustracji i niezadowolenia. Nieudolne próby wprowadzenia reformy służby zdrowia, która nie była dobrze przygotowana, pogorszyły sytuację pacjentów oraz personelu medycznego. W takiej sytuacji stanowisko dyrektora objął dr Mieczysław Romejko, wieloletni mój asystent. Szybko okazało się, że dużo łatwiej jest dawać dobre rady z pozycji zwykłego pracownika niż wprowadzać je w życie jako dyrektor. Ciągle narastały kłopoty finansowe. Pensje pracowników, nie regulowane przez całe lata, stanęły na najniższym poziomie w całym Województwie Mazowieckim. Nie wypłacanie systematycznie premii, brak jakichkolwiek perspektyw poprawy sytuacji w tej materii, powoduje systematyczny odpływ kadry lekarskiej i pielęgniarskiej. Proponowana restrukturyzacja szpitala, polega głównie na zmniejszaniu białego personelu przy rozroście administracji. Narastające kłopoty doprowadziły do
16. milionowego zadłużenia. Sytuacja ta wymaga głębokiej analizy i zastanowienia, gdzie te pieniądze poszły, skoro personel i pacjenci są dziś tak bardzo niezadowoleni. Nie wiem, czy zaangażowanie Dyrekcji w wiele dodatkowych funkcji, w tym również działalność społeczno-polityczną, sprzyja poprawie sytuacji pacjentów i personelu medycznego. Osobiście mam co do tego duże wątpliwości. Jednak to władze i mieszkańcy powiatu wołomińskiego powinni to ocenić.
W ostatnim okresie wygląd zewnętrzny szpitala, oraz wielu oddziałów zmienił się bardzo. Wiem, że w tych remontach uczestniczyli głównie sponsorzy. Trzeba jednak pamiętać, że każdy sponsor, dając coś – również czegoś zażąda w zamian. Nic w życiu nie jest za darmo. Wiem, że budżet państwa jest taki, jaki jest, ale nie mogę się zgodzić z tym, że już nic nie można zrobić dla pracowników medycznych. Jeśli społeczeństwo i ich rządy niczego nie zmienią w tej materii, to za niedługi czas nie będzie miał nas kto leczyć. Nie chciałbym dożyć takich czasów, a zwłaszcza nie życzę tego moim dzieciom ani wnukom.
Z okazji 30 – lecia istnienia szpitala, życzę, zarówno personelowi jak i mieszkańcom, korzystającym z tej placówki medycznej, kolejnych lat, lepszych od tych minionych.
Witam !!
Mam nadzieję, że Szanowny Pan Moroczek zastanowił się nad swoimi opiniami. Zarzut dotyczący rozorostu biurokracji jest chybiony, przecież ktoś musi prowadzić kadry, ksiegowość, płace itd, a może to wszystko będą robić nasi przemądrzali lekarze ????. Oczywiście nie mam wszytkich na mysli, ale o kulturze osobistej w.w grupy zawodowej można by pisać tomy
Lehaim – doktor Janusz Mroczek – nie przekręcaj nazwiska – chyba, ze to tylko przypadek
Gdyby Lehaim chciał przekręcić nazwisko zrobiłby to pewnie w sposób bardziej wyrafinowany np Mruczek :)
Popieram Pana Urbanowskiego, wydaje mi się że kandydat o którym pisze Pan Edward mial już swoją szansę na rządzenie i okazał się miernym burmistrzem, może zrobił coś dla miejscowości w której mieszka.Brawo dla Burmistrza Mikulskiego
Marek – nie szalej – ;)
przemyślenia dr Mroczka są godne uwagi