Edward M. Urbanowski
Od kilku dni codziennie wychodzę do ogródka oglądać mój włoski orzech. Z pierwszego na drugiego maja, kilkustopniowy przymrozek zamienił dopiero rodzące się listki w czarne, martwe, poskręcane robaczki. Kilka liści odżyło, ale co z tego. Już widzę, że nie będzie orzechów. Ale to nie koniec majowych przykrości. Na drugi dzień zatkał mi się odpływ do szamba. Przez cały, świąteczny, trzeciomajowy dzień walczyłem z zapchaną rurą. Nad wieczorem woda spłynęła. Szczęśliwy, wziąłem prysznic.
Ale czy na tym ma polegać szczęście? Wolałbym, by w Wołominie, w centrum miasta, była wreszcie zrobiona kanalizacja i doprowadzona woda. Bo, jak na razie, o tych elementarnych wygodach słyszę tylko, że gdzieś tam są. Oczywiście mogę, gdy mocno zatęsknię za tą odrobiną cywilizacji, pójść na plac 3-go maja i pomarzyć patrząc na plan i harmonogram wybudowania kanalizacji i wodociągów w całym mieście. Mogę, ale czy to słabe okulary czy gapiostwo, nie zidentyfikowałem jeszcze mojego odcinka ulicy. Nie wiem więc kiedy będzie tu coś robione. A dopytywać się już nie mam chęci. Przed kilkoma laty chciałem coś zrobić. Ale gdy otrzymałem z wodociągów zezwolenia i wytyczne, to szybko przeszła mi ochota. Zaproponowano mi bowiem, nie „spinkę” łączącą rury, przez którą przepływa woda a ślepy, bezodpływowy odcinek rury w ulicy, do którego miałem przyłączyć się z sąsiadem. Gdybym na to przystał, miałbym w kranie nie tylko wodę ale i osady. Podobnie było z pomysłem na wybudowanie kanalizacji. Powstał komitet, zebrano parę groszy, ale okazało się, że to daremny trud. Czas komitetów minął a kanalizację i wodociągi miał już wykonywać magistrat. Po kilku latach okazało się, że zdołano wykonać tylko, nieczytelne dla mnie, plany.
Mam nadzieję, że kilkuletni okres tworzenia koncepcji rozwoju miasta już dobiegł końca. Najwyższa pora, by przystąpiono wreszcie do roboty, są przecież pieniądze. Chciałbym jednak poznać konkretny termin rozpoczęcia, a i zakończenia, tych prac. Ilu radnych i burmistrzów, ile stowarzyszeń i partii politycznych przez lata budowało nam kanalizację i wodociągi? Zebrało by się tego setki kilometrów. Obiecywano, owszem, ale później robiono tyle, że nie wystarczało dla wszystkich. To tak jak z wołomińską oczyszczalnią. Jest, ale zbyt mała, by zebrać wszystkie nieczystości z miasta. Może tym razem, planując rozbudowę infrastruktury nie zapomniano i o mojej ulicy?
Trzeci maja to nie tylko święto konstytucji. Szerzej jest znany jako Światowy Dzień Wolności Prasy. I nie chodzi tu tylko o wolność mediów w takich krajach jak Kuba czy Korea Północna. Ale również o prawo do wolnej, niczym nie skrępowanej wypowiedzi w polskiej prasie. A z tym nie jest najlepiej. Nowy marszałek Sejmu już zgłosił pomysł, by z mocy prawa podzielić dziennikarzy pracujących w Sejmie na trzy grupy, kategorie. Tak, że nie każdy dziennikarz już mógłby porozmawiać, dajmy na to, z posłem Dornem, tylko wyznaczeni. Czy nie jest tu ograniczona swoboda w pracy dziennikarza? Oczywiście, że jest. Ale wielu dziennikarzy przyjmuje ten pomysł z entuzjazmem, bo jest to dla nich szansa, by na trwałe zagościć w telewizji czy w gazecie, i to na prawach wyłączności. Już dzisiaj „Wprost” czy „Dziennik” często odgadują najskrytsze życzenia rządzących. A co będzie jutro?
Chciałbym, aby ten dzień, 3 maja, był dniem refleksji o naszych małych, jak i dużych sprawach. Bo orzech, kanalizacja, jak i wolność prasy, to nasz najbliższy świat. Nasz piękny, cudowny świat.
Edward M. Urbanowski
Od kilku dni codziennie wychodzę do ogródka oglądać mój włoski orzech. …………………………………………………………………
A jajka też sobie oglądasz? zacznij pisać coś dla czytelników a nie dla znajomych i żony.